Nie przedłużając, zapraszam do czytania :)
__________
Nie mogła uwierzyć, że w końcu nadszedł ten moment, kiedy
ona wraz z Harrym i Ronem dołączą do Zakonu Feniksa. W świetle prawa
czarodziejów byli już pełnoletni od dwóch lat, więc mogli decydować sami za
siebie. Dumbledore do tej pory się sprzeciwiał, dopiero teraz zezwolił na ich
dołączenie. Molly Weasley musiała się pogodzić z tym, że jej najmłodszy syn
dołącza do Zakonu, chociaż nie zostawiała komentarzy dla siebie. Cały czas
powtarzała, iż jest to okropny pomysł. Ron z wypiekami na twarzy słuchał
wywodów swojej matki, która przed całym Zakonem biadoliła o jego niezręczności
i wysokim ryzyku, jakie niesie ze sobą przyjęcie go. Wiedział, że robi to z
troski, ale to wcale nie pomagało. Hermiona słuchała tych wywodów z delikatnym
uśmiechem. Jej rodzice znali sytuacje i zgodzili się, aby dołączyła do Zakonu
Feniksa. Sami ukryli się w Australii. Na szczęście obyło się bez wymazywania im
pamięci. Kątem oka zauważyła, że nie tylko ona słucha pani Weasley z
rozbawieniem. Syriusz, który popierał dołączenie Harrego do organizacji, z
uśmiechem słuchał o „małym, biednym Roniaczku, który nie da sobie rady”.
Przygryzła wargę, aby nie wybuchnąć śmiechem, kiedy zrobił to Łapa. Cały Zakon
spojrzał na niego niezrozumiale, a pani Weasley posłała mu spojrzenie godne
Bazyliszka.
- Na Merlina, Molly. Przecież to już dorosły chłopak, a
robisz z niego niedorozwiniętego gumochłona – powiedział kręcąc głową.
- To mój syn, Syriuszu! – krzyknęła z oburzeniem. Spojrzenie
Syriusza wyostrzyło się, a on sam spoważniał.
- Wiem, że się boisz Molly. Ja obawiam się tak o Harrego,
ale wierzę w niego. Tak samo jak ty powinnaś uwierzyć w swojego syna –
powiedział. Harry uśmiechnął się do chrzestnego z wdzięcznością. Molly
uspokoiła się przenosząc spojrzenie na Rona.
- No dobrze – szepnęła tuląc do siebie zaczerwienionego
syna.
- Ładnie sobie poradziłeś Syriuszu – uśmiechnęła się do
niego Hermiona.
- Wątpiłaś? – zaśmiał się przyglądając jej. Hermiona
skończyła dziewiętnaście lat, nie była już piegowatą dziewczynką, która
uratowała go mając trzynaście lat. Wyrosła na piękną kobietę, i mimo spędzonych
dwunastu lat w Azkabanie, wciąż potrafił docenić kobiece piękno. A u niej było
co podziwiać.
- Ani przez chwilę – powiedziała posyłając mu uśmiech.
Mieszkała teraz na Grimmauld Place 12 razem z Harrym. Syriusz był tak miły, że
zaoferował jej miejsce u siebie w domu, który wciąż służył jako Kwatera Główna.
Z ochotą przystała na jego propozycję. Wolała zostać tu, gdzie jest cisza i
spokój, nie licząc momentów spotkań Zakonu, niż w Norze, gdzie królowała
nadopiekuńczość Molly Weasley. Jej żołądek by tego nie wytrzymał. Przez ten
czas, który spędziła w Kwaterze, bardzo zbliżyła się do Syriusza. Nie miała tu
za wiele książek, a tych, które się tu znajdowały, nie chciała czytać. Były to
głównie książki czarno magiczne, których wolała nawet nie tykać. Syriusz był
tak miły, że starał się ją zabawiać. Wiedziała, że sam pragnął towarzystwa po
tych wszystkich latach spędzonych w Azkabanie. Miewał towarzystwo tylko w
chwilach spotkań Zakonu. Z Harrym często rozmawiał o przeszłości, o Jamesie i
Lili. Ale z Hermioną mógł porozmawiać o wszystkim. Zaprzyjaźnili się w
przeciągu kilku miesięcy, w których tu mieszkała.
- Na dziś to koniec – uśmiechnął się Albus do wszystkich – I
jak zwykle dziękuje ci Syriuszu, że udostępniłeś nam dom – dodał z
wdzięcznością patrząc na Blacka, który machnął lekceważąco ręką.
- Mówiłem ci Albusie, jest do twojej dyspozycji ile tylko
chcesz – powiedział zadowolony. Tylko tak mógł się jakoś przydać. Jako zbiegły więzień
nie mógł tak po prostu wyjść. To go dołowało i przygnębiało, nigdy nie był
człowiekiem, który bezczynnie siedzi w miejscu. Teraz, kiedy Harry i Hermiona
tu mieszkali, było mu łatwiej znieść tę bezradność. Członkowie Zakonu pożegnali
się i opuścili Kwaterę Główną.
- Zrobię kolację – powiedziała Hermiona wstając.
- Miona przestań, Stworek coś przyrządzi – powiedział
Syriusz łapiąc ją za dłoń. Zarumieniła się czując przyjemny prąd elektryczny.
Jego dotyk działał na nią pobudzająco. Black uśmiechnął się łobuzersko widząc
to. Był zniszczony po pobycie w Azkabanie, ale to właśnie dzięki Hermionie
poczuł się chociaż częściowo, jak stary on. Jak największy podrywacz, który
uczęszczał do Hogwartu.
- Nie będę prosiła o to Stworka, jest już późno –
powiedziała, dziękując w duchu, że ani razu się nie zająkała.
- Ja jestem zbyt zmęczony, żeby jeść. To spotkanie strasznie
się dłużyło – powiedział zmęczony Harry ściągając okulary i przecierając oczy –
Pójdę już spać. Dobranoc – dodał wstając i poszedł na górę zostawiając Syriusza
i Hermionę samych. Spojrzeli na siebie, on z ciekawością, ona z obawą. Bała się
tego co czuje przy Blacku.
- Na co masz ochotę? Znaczy, do jedzenie – powiedziała
szybko. Zaśmiał się słysząc jej plątaninę.
- Szkoda, że dodałaś to drugie. Bo na pytanie, na co mam
ochotę, znam odpowiedź – uśmiechnął się uwodzicielsko wstając.
- Więc na co? Przyrządzę co będziesz chciał –powiedziała
zaczerwieniona cofając się, kiedy on podchodził do niej coraz bliżej.
Zatrzymała się natrafiając na stół. Jego uśmiech jeszcze się poszerzył.
- Czytasz mi w myślach – powiedział z błyskiem w oku. Kładąc
dłonie na stole, po jej obu stronach, tak, że nie mogła uciec.
- To znaczy? – zapytała zmieszana, kiedy on nachylił się do
niej, odgarniając jej dłonią włosy.
- Ty i ja na tym stole – szepnął jej do ucha. Zaczerwieniła
się jeszcze bardziej, sama nie wiedząc, czy to z ekscytacji czy zdenerwowania.
- Syriuszu, jesteś niepoprawny – warknęła nie wiedząc jak na
to zareagować. Zaśmiał się słysząc to.
- Lubię jak mnie strofujesz. Ale nie żartowałem – powiedział
szczerze, czym ją zaskoczył. Nie wyczuła, aby kłamał – Podobasz mi się i wiem,
że ja też nie jestem ci obojętny – powiedział zadowolony.
- Jesteś zbyt pewny siebie, Syriuszu – prychnęła rozbawiona.
- Może – zaśmiał się – Ale nie zaprzeczyłaś – dodał z
uroczym, chłopięcym uśmiechem. Niby niewinny, ale widać było, że kryje się w
nim podstęp.
- Na ten uśmiech podrywałeś dziewczyny? – zapytała z
uśmiechem widząc to.
- A co, działa? – zapytał zaciekawiony nachylając się nad
nią.
- Zdecydowanie – szepnęła, tuż przed tym, jak ich usta się
spotkały w powolnym, nieśmiałym pocałunku. Żadne z nich się nie odsunęło, więc
pogłębili go, całkowicie zatracając się w tej pieszczocie. Syriusz złapał
Hermionę za biodra sadzając ją na stole. Rozłożyła nogi, a on ustał między
nimi, dłońmi gładząc jej uda.
- Nie jestem taka – szepnęła zawstydzona, przerywając
pocałunek.
- Wiem, poczekam. Jeśli w ogóle mnie zechcesz – uśmiechnął
się opierając swoje czoło o jej. Spojrzała mu w oczy, bawiąc się jego włosami.
- Myślę, że to, iż oddałam pocałunek i wciąż tu jestem, a
nie uciekłam, mówi samo za siebie – zaśmiała się przejeżdżając palcem po jego
zaroście. Złapał ją za dłoń i ucałował ją zadowolony. Pierwszy raz od dawna
poczuł się naprawdę szczęśliwy.
******
Swoim związkiem wywołali niemałą sensację wśród członków
Zakonu Feniksa. Wszyscy jednak, łącznie z Harrym, czego najbardziej się
obawiali, życzyli im szczęścia. Przez miesiące ich związek rozwijał się,
chociaż nie obyło się bez kłótni. Mieli odmienne charaktery, różne poglądy. Ale
połączyła ich miłość i pracowali nad swoim związkiem, aby się udał.
- Czemu nigdy nie wspominasz o swoich byłych partnerkach?
Wiesz, że ja miałam tylko krótki epizod z Krumem – powiedziała Hermiona leżąc
wtulona w Syriusza.
- A ty wiesz, że ja byłem dość rozchwytywany – powiedział
rozbawiony , bawiąc się jej włosami. Przewróciła oczami unosząc głowę, aby na
niego spojrzeć.
- Nie było ani jednej dziewczyny, która wpadła ci w oko na
dłużej? – zapytała zaciekawiona. Zamyślił się patrząc w sufit.
- Była taka jedna. Leila Moodlain. Podobała mi się, ale nie
miałem odwagi do niej zagadać – przyznał.
- Ty? – zapytała zaskoczona, na co Syriusz zaśmiał się
głośno.
- Wiem, to dziwne. Zawsze podchodziłem do dziewczyny, włączałem
swój urok i były moje. Proste. Ale przy Leili traciłem całą swoją odwagę,
pewność siebie i zapominałem języka w gębie. Nigdy z nią nie rozmawiałem.
Słyszałem, jak rozmawia z koleżankami, widziałem ją w klasie, na posiłkach. Do
końca szkoły nie nadarzyła się okazja, aby z nią porozmawiać. Później już jej
nie widziałem – powiedział szczerze.
- Przez te wszystkie lata nie zebrałeś się na odwagę? –
zapytała zdziwiona, na co pokręcił głową.
- To nie tak. Leila zaczęła uczęszczać do Hogwartu od
siódmego roku. Jej rodzice wcześniej uczyli ją w domu. Była arystokratką,
uczenie domowe nie jest już praktykowane, ale możliwe. Podobno na ostatni rok
się zbuntowała i przekonała rodziców, że chce iść do szkoły, sprawdzić swoje
umiejętności, przekonać się czy jest tak zdolna. I wierz mi, była cholernie
utalentowaną czarownicą – powiedział. Hermiona, słysząc to, poczuła uścisk w
sercu.
- Gdybyś się odważył, teraz twoje życie wyglądałoby inaczej
– powiedziała smutna, patrząc na pierścionek zaręczynowy, który widniał na jej
palcu. Syriusz widząc to, złączył jej palce ze swoimi, ściskając jej dłoń.
- Możliwe, ale nie zmieniłbym przeszłości. Kocham cię Miona,
o Leili już nie myślę, jesteś jedyną kobietą, której pragnę – powiedział z
uśmiechem, który odwzajemniła i pocałowała go w tors. Chwilę później zasnęła w
jego ramionach.
******
Wojna ciągnęła się dłużej, niż się tego spodziewali. Od
miesięcy Zakon stał w miejscu, nie wiedząc co mogli jeszcze zrobić. Hermiona
spojrzała zmartwiona na męża. Miała już 21 lat, wyszła za Syriusza pół roku
wcześniej. Widziała, jak zamknięcie w Kwaterze, ma na niego wpływ. Czasami
udawało mu się wymknąć pod postacią psa, ale zwykle wieczorem, bądź nocą.
Męczył się psychicznie na Grimmauld Place 12.
- Dyrektorze, dlaczego nie podejmujemy żadnych działań? –
zapytała Hermiona wychodząc z kominka w gabinecie Albusa, w Hogwarcie.
Dumbledore zmęczony przetarł ręką twarz.
- To nie jest takie proste. Jak wiesz Hermiono, Harry jest
Horkruksem. Voldemort musi osobiście zabić tkwiącą w Harrym, cząstkę duszy,
którą tam nieświadomie umieścił – powiedział przygnębiony. Wojna dotknęła i
jego. Wyglądał jeszcze starzej, niż jest w rzeczywistości.
- Jestem tego świadoma. Zapewnił pan jednak, że Harremu nic
nie grozi – powiedziała siadając przed biurkiem.
- Bo to prawda. Jeśli Harry zechce, to przetrwa. Wiem, że
tak się stanie, ten chłopak ma niezwykłą wolę walki – powiedział szczerze.
- Więc w czym problem? Powinniśmy zaatakować teraz. Nie
powiększymy naszej armii, zaś z każdą chwilą coraz więcej czarodziei i istot
magicznych dołącza do Voldemorta ze strachu. Tracimy szansę na wygraną –
powiedziała załamana.
- Wiem o tym. Ale Voldemort odkrył, że Harry jest ostatnim
Horkruksem. Nawet ktoś tak potężny, jak Tom, nie jest w stanie zrobić więcej
Horkruksów. Nie jest głupi, nie zabije Harrego. A my nie zabijemy jego –
powiedział wstając i karmiąc Feniksa.
- Musi być jakiś sposób – szepnęła spuszczając głowę.
- Jest jeden – powiedział Albus z wahaniem w głosie.
Hermiona od razu podniosła głowę, patrząc na Dumbledora.
- Więc w czym problem? – zapytała z nadzieją w głosie.
- To, o czym myślę, to bardzo ryzykowne posunięcie. Nie
wiem, czy nie lepiej byłoby zostawić stan rzeczy taki, jaki jest – powiedział
szczerze. Hermiona wściekła uderzyła pięścią w biurko, wstając.
- A co może być gorszego, od tego co jest?! Populacja mugoli
drastycznie spadła! Czarodzieje żyją w ukryciu, wszędzie są rabunki i
morderstwa! Każdy boi się wyjść z ukrycia i postawić! A ja im się wcale nie
dziwię, skoro Voldemort przejął Ministerstwo Magii! Nawet Hogwart upada, z roku
na rok przyjeżdża coraz mniej dzieci, nawet Ślizgonów – powiedziała wściekła –
Co więc może być gorsze? – zapytała z bólem.
- Tu chodzi o podróże w czasie Hermiono – powiedział smutny,
odwracając się do niej – Sama wiesz lepiej, niż ktokolwiek inny, jakie mogą być
tego konsekwencje. Zresztą, kogo miałbym wysłać? Nikt nie ma z tym
doświadczenia – powiedział.
- Poza mną. O jaki okres dokładnie chodzi? – zapytała uspokajając
się.
- Jesteś pewna? – zapytał zdezorientowany.
- Oczywiście, że tak. Chcę, aby ta wojna skończyła się jak
najszybciej – powiedziała szczerze.
- Chodzi tu o noc, w której zginęli rodzice Harrego, a on
sam stał się Horkruksem. Voldemort stworzył go nieświadomie, cząstka jego duszy
złapała najbliższą żywą istotę, która była w pobliżu. Trzeba cofnąć się w
czasie i sprawić, aby Horkruksem stało się coś innego – powiedział wracając na
swoje miejsce.
- W jaki sposób? – zapytała zdezorientowana, a po plecach
przeszły jej ciarki na myśl, że miałaby znaleźć się w chwili morderstwa
rodziców jej najlepszego przyjaciela.
- To bardzo proste. Wystarczy, aby w pobliżu znajdowała się
inna żywa istota emanująca magią, która skusiłaby cząstkę duszy Voldemorta
bardziej od Harrego. To nie powinno być trudne. Harry emanował magią już za
dziecka, ale słabą, jeszcze się nie obudziła w nim, tylko drzemała. Wystarczy,
że cofniesz się w czasie z jakimś zwierzęciem, najlepiej wężem, na którego tym
bardziej połasi się cząstka duszy Toma, przekazać mu trochę swojej magii, aby
ją emanował i gotowe. Następnie bezpiecznie możesz wrócić do tych czasów, gdzie
z łatwością zabijemy węża, a Harry nie będzie Horkruksem – powiedział.
- Skoro to takie proste, to czego się dyrektor obawiał? –
zapytała zdezorientowana.
- Nie mogę wysłać cię dokładnie do tej nocy. Nie wiem, w
jakim dokładnie czasie wylądujesz, a im dłużej przebywasz w przeszłości… -
zaczął.
- Mogę spowodować więcej zmian w przyszłości – zakończyła za
niego.
- Dokładnie. Postaram się przenieść cię jak najbliżej tej
feralnej nocy, ale niczego nie obiecuję – powiedział.
- To w ogóle jest możliwe? Podróż w czasie z takim
przeskokiem? – zapytała patrząc na swoją obrączkę. Żałowała, że nie może
zmienić tego, aby Syriusz nigdy nie wylądował w Azkabanie.
- Wszystko jest możliwe z odpowiednim przygotowaniem –
uśmiechnął się dobrodusznie, wyciągając zmieniacz czasu. Hermiona zacisnęła
dłonie widząc to.
- Mam się przenieść już teraz? Chciałam najpierw porozmawiać
z Syriuszem – powiedziała szczerze.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to wrócisz tutaj w tej
samej chwili – powiedział szczerze.
- Gorzej, jak coś pójdzie nie tak – pomyślała biorąc
zmieniacz czasu.
- Mniemam, że pamiętasz zaklęcie przywołujące węża? –
zapytał.
- Trudno byłoby nie pamiętać – powiedziała przypominając
sobie moment na drugim roku, kiedy wszyscy dowiedzieli się o specjalnej
zdolności Harrego. Dumbledore ustawił zmieniacz czasu i spojrzał na nią.
- Ustawiłem zmieniacz czasu, również na twój powrót. Masz
doświadczenie, więc wiesz co robić – powiedział, a ta kiwnęła głową
zestresowana.
- A co, jeśli przeniesie mnie do innego czasu? – zapytała
zmartwiona.
- Wtedy znajdź mnie i wszystko wytłumacz. To znaczy tyle,
ile uznasz za stosowne. Z pewnością ci pomogę – powiedział szczerze.
- Dobrze – westchnęła zestresowana.
- Wszystko w twoich rękach – powiedział i aktywował
zmieniacz czasu, po czym zaczął znikać. Hermiona zamknęła oczy. Myślała tylko o
Syriuszu. Z mocno bijącym sercem otworzyła oczy i rozejrzała się. Wciąż
znajdowała się w gabinecie Dumbledora, ale jego tutaj nie było.
- Mam nadzieję, że trafiłam do dobrych czasów – powiedziała
cicho, sama do siebie i schowała zmieniacz czasu pod bluzkę, po czym wyszła z
gabinetu. Wszędzie panowała cisza, a Hermiona z każdym krokiem obawiała się
coraz bardziej, że źle trafiła. W Hogwarcie zawsze panował hałas, słychać było
rozmowy uczniów, śmiechy przyjaciół, wrzaski Filcha. Teraz w uszach dźwięczała
jej irytująca cisza. Swoje kroki skierowała do wyjścia z zamku z zamiarem
teleportowania się do Doliny Godryka. Kiedy wyszła na błonia momentalnie
przystanęła. Był ranek, słońce grzało ją, oślepiając. Rodzice Harrego zginęli w
nocy.
- Może muszę przeczekać do wieczora – szepnęła zamyślona i
cofnęła się do zamku. Musiała się upewnić, jaki dziś jest dzień. Swoje kroki
skierowała do Wielkiej Sali, tam zawsze ktoś był. Weszła i zauważyła, że
nauczyciele jedzą śniadanie przy swoim stole.
- A gdzie uczniowie? – szepnęła cicho i podeszła do stołu
nauczycielskiego. Powinien być koniec października.
- Przepraszam profesorze Dumbledore, ale pragnęłabym z panem
porozmawiać, jeśli to nie problem – powiedziała podchodząc. Dumbledore spojrzał
na nią, przerywając rozmowę z Minerwą.
- Ależ oczywiście, że nie. Jak mniemam, pani jest kandydatką
na posadę nauczyciela obrony przed czarną magią? – zapytał uśmiechając się
miło.
- Tak – skłamała gładko, zaskoczona, że jeszcze nie znaleźli
nauczyciela na tę posadę. Przecież rok szkolny powinien zacząć się dwa miesiące
wcześniej.
- W takim razie chodźmy – powiedział wstając i idąc z nią do
jego gabinetu.
- Ok., nie jest tak źle. Zawalę rozmowę, zapytam się od
niechcenia jaki dziś dzień i znikam – pomyślała rozglądając się. Nie mogła
zapytać się w Wielkiej Sali. Dziwnie wyglądałaby obca kobieta, która zawitała
do zamku tylko po to, aby zapytać się o dzisiejszą datę.
- Ma pani jakieś doświadczenie, panno…? – zapytał siadając
przy swoim biurku i dając jej znak, aby usiadła naprzeciw.
- Granger. Hermiona Granger – powiedziała szczerze, woląc
nie używać nazwiska po mężu, było zbyt rozpoznawalne.
- A więc panno Granger, jakie ma pani doświadczenie? –
ponowił pytanie.
- Przepraszam, ale może mi pan powiedzieć jaki mamy dziś
dzień? – zapytała nie wytrzymując. Dyrektor zdezorientowany pytaniem przyjrzał
się jej.
- Dwudziesty piąty sierpnia. Za tydzień wracają uczniowie do
szkoły – powiedział, a Hermiona skrzywiła się. Przybyła o dwa miesiące za
wcześniej, ale to wciąż nie było takie złe.
- Dyrektorze, nie przyszłam ubiegać się tutaj o posadę nauczycielki
– powiedziała szczerze.
- W takim razie o co chodzi? – zapytał z ciekawskimi
iskierkami w oczach. Hermiona posmutniała widząc to. Teraz był taki, jakiego go
zapamiętała z czasów szkolnych. Wojna naprawdę go zniszczyła.
- Może będzie lepiej jak panu pokażę – zaproponowała – Niech
pan użyje legilimencji – dodała widząc jego niepewny wzrok. Skinął jednak
głową, zbyt ciekawy, aby walczyć z pokusą i wszedł do jej umysłu. Hermiona
udostępniła mu tylko skrawki informacji. Gazetę z jej czasów, na której widać
było z jakich czasów pochodzi, ją rozmawiającą z Dumbledorem o Tomie i pomyśle
o cofnięciu się w czasie oraz możliwych komplikacjach. Na tym zakończyła
wypychając go z umysłu i dziękując w duchu za te lekcję u Severusa Snapa, który
udzielił je, jej, Ronowi i Harremu.
- Doprawdy niesamowite – powiedział z ciekawością.
- Tak, tyle, że wylądowałam o dwa miesiące za wcześnie –
westchnęła.
- Oczywiście może pani tu zostać przez ten czas, to żaden
problem – zapewnił.
- Dziękuje – uśmiechnęła się wstając.
- Pewnie nie może pani zdradzić co takiego stanie się 31
października 1977 roku? – zapytał z uśmiechem.
- Niestety, ale jest to niemoż…. Którego roku? – zapytała
zaskoczona.
- 1997. Coś nie tak moja droga? – zapytał widząc, że
zbladła.
- Nie przybyłam tylko o dwa miesiące za wcześnie, ale też o
cztery lata. Noc, którą miałam zmienić miała miejsce 31 października 1981 roku.
Co ja teraz zrobię? – zapytała załamana.
- Może pani w każdej chwili wrócić – powiedział Dumbledore
wskazując na zmieniacz czasu, który widniał na jej szyi.
- Nie, nie ma takiej opcji – powiedziała cicho, to była
jedyna szansa na pokonanie Voldemorta.
- W takim razie może tu pani zostać przez te cztery lata.
Proponuję posadę nauczycielki obrony przed czarną magią – powiedział
uśmiechając się dobrodusznie.
- Nie zna pan moich umiejętności – zdziwiła się.
- Jestem pewny, że na taką misję nie wysyłałbym byle kogo –
powiedział szczerze. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, zgadzając się.
Albus zaprowadził ją do komnat nauczyciela obrony przed czarną magią, pokazał
jej również, jej gabinet i dał wcześniejszą pensję, aby mogła kupić sobie parę
rzeczy.
- Byłbym wdzięczny, aby pani starała się niczego nie
zmieniać. I tak już pewnie historia zostanie zmieniona, jako, że na posadę
nauczycielki wybrałem panią – powiedział.
- Oczywiście dyrektorze – obiecała. Ten słysząc to pożegnał
się i wyszedł. Hermiona usiadła na łóżku chowając twarz w dłonie załamana.
- Przepraszam Syriuszu – szepnęła ze łzami w oczach, patrząc
na swoją obrączkę. Teraz żałowała, że posłuchała Dumbledora i nie pożegnała się
z mężem. Miała go nie zobaczyć przez następne cztery lata.
******
Czasy obecne, rok
2000, Grimmauld Place 12
Chodził zmartwiony po salonie, nie mogąc znaleźć dla siebie
miejsca. Hermiona miała wyjść tylko na chwilę, a nie było jej już od paru
godzin. W tych czasach niebezpiecznie było opuszczać dom, szczególnie samemu.
Przeniosła się za pomocą sieci fiuu, ale może niewyraźnie wypowiedziała nazwę i
jest teraz w niebezpieczeństwie. Nigdy nie był cierpliwy. W ich związku to
Hermiona była rozsądną połówką. On działał instynktownie, dlatego nie
przejmując się zakazem Dumbledora, przeniósł się za pomocą sieci fiuu do
gabinetu Dumbledora.
- Syriusz – powiedział Albus ostrym tonem, widząc go.
- Gdzie Hermiona? – zapytał wychodząc z kominka i ignorując
naganę w głosie Albusa.
- Nie wolno ci wychodzić z Grimmauld Place, tyle razy ci to
mówiłem – westchnął dyrektor.
- Nie testuj mojej cierpliwości. Gdzie jest Hermiona? Miała
przyjść do ciebie na chwilę, to było kilka godzin temu! – krzyknął
rozzłoszczony.
- Usiądź i się uspokój, inaczej nic ci nie powiem –
powiedział Dumbledore głosem nie znoszącym sprzeciwu. Syriusz skrzywiony usiadł
patrząc na dyrektora ponaglająco.
- Panna Granger… Wybacz, pani Black, jest na misji. Nie wiem
kiedy wróci – powiedział.
- Na jakiej misji? Powiedziałaby mi – warknął pochylając
się.
- Myślałem, że wróci chwilę później, niestety tak się nie
stało. Nastąpiły pewne komplikacje i twoja żona… - zawahał się.
- Mówże Albusie! – wrzasnął, wytrącony już z równowagi,
Syriusz.
- Wysłałem Hermionę w przeszłość. Miała udać się do roku
1981. Niestety, niefortunnie wylądowała w roku 1997 – powiedział szczerze.
- Skąd to wiesz? – zapytał zszokowany.
- Wspomnienia automatycznie zostały zmienione, pamiętam, jak
się zjawiła. Niestety nie pamiętam co będzie dalej. Wspomnienia są mgliste,
jeśli chodzi o nauczyciela obrony z tamtego roku – powiedział.
- Ale dlaczego? – warknął.
- Bo to się dopiero dzieje Syriuszu. Przepraszam cię, to
miało wyglądać zupełnie inaczej – powiedział cicho wzdychając.
- Wyślij mnie do niej, teraz – powiedział ostro.
- To jest niemożliwe – powiedział Albus. Syriusz czuł, jakby
zaraz miał rzucić pierwszą w swoim życiu avadę. Nigdy nie czuł się tak jak w
tamtym momencie. Odczuwał wściekłość, tęsknotę, ale najbardziej przeważała
troska i miłość.
- Więc co mam robić? – zapytał załamany.
- Czekać – westchnął cicho Dumbledore.
******
Przeszłość, rok
19997, Hogwart
Dziś była uczta powitalna, rozpoczęcie roku szkolnego. Hermiona
przez ten tydzień kupiła najważniejsze rzeczy jak ubrania i przygotowała
program nauczania. Było to zajmujące, więc nie miała czasu myśleć o Syriuszu.
Dopiero wieczorami, cała tęsknota za nim uderzała w nią ze zdwojoną siłą i
wypłakiwała się w poduszkę. Żałowała, że nie ma nawet jego zdjęcia, że się z
nim nie pożegnała. Siedziała teraz w Wielkiej Sali podczas gdy uczniowie
zaczęli wchodzić i siadać przy swoich stołach. Jej serce zabiło mocniej, kiedy
wyłapała spojrzeniem Syriusza wraz z resztą Huncwotów i Lily. Wiedziała, że nie
może im nic powiedzieć. Nie mogła nawet zaprzyjaźnić się z Syriuszem, była
teraz od niego starsza o cztery lata oraz była jego nauczycielką. Uśmiechnęła
się jednak widząc jego uśmiech. Ten, który tak uwielbiała. Niewinny z nutką
podstępu, iście łobuzerski, od którego jej serce zabiło mocniej.
- To jest nowa nauczycielka obrony? Wygląda, jakby była w
naszym wieku – powiedział James obejmując Lily przy stole gryfonów i patrząc na
stół nauczycielski, przy którym Hermiona rozmawiała z Albusem.
- Jest niezła – uśmiechnął się Syriusz.
- Syriuszu, to jest nauczycielka – powiedziała Lily gromiąc
go wzrokiem.
- Dumbledore musiał być przygotowany na takie komentarze,
skoro zatrudnił tak młodą i atrakcyjną nauczycielkę – powiedział wzruszając
ramionami. Do Wielkiej Sali weszła profesor McGonagall wraz z
pierwszoroczniakami oraz piękną, długowłosą dziewczyną, która była w ich wieku.
Syriusz widząc ją, nie potrafił oderwać od niej wzroku.
- Kto to jest? – zapytał wpatrując się w dziewczynę, jak
zahipnotyzowany.
- Leila Moodlain, nowa – powiedziała Lily patrząc na niego
rozbawiona.
- Syriusz wypatrzył następną zdobycz – zarechotał Peter.
- Nie mów tak o niej – warknął Syriusz.
- Łapo dobrze się czujesz? – zapytał zdziwiony Remus.
- Tak – powiedział odrywając z trudem wzrok od Leili i
spojrzał na przyjaciół.
- Czyżby naszego psiaka trafiła strzała amora? – zapytał
rozbawiony James.
- Proszę cię Rogaczu. Mnie się nie da oswoić – zaśmiał się
zakańczając tym samym ten temat. Wysłuchali przemowy Dumbledora, ceremonii
przydziału, zjedli, po czym zmęczeni podróżą udali się do swoich dormitoriów.
Syriusz zasnął myśląc o Leili i nowej nauczycielce.
******
Była zestresowana. Jak na złość zaczynała dwoma godzinami z
siódmym rokiem gryfonów i ślizgonów. Oznaczało to lekcję z Huncwotami. Nie
wiedziała, czy była gotowa, aby obojętnie prowadzić lekcję, gdy miłość jej
życia, siedzi spokojnie w ławce, niczego nieświadomy. Z nerwów nie zjadła
śniadanie, tylko udała się od razu do Sali. Była pierwsza, więc zostawiła drzwi
otwarte, aby uczniowie mogli wchodzić, a sama usiadła za biurkiem, stukając
nerwowo palcami o blat. Zacisnęła palce, kiedy uczniowie zaczęli się schodzić,
nie chcąc, aby zauważyli, że jest zdenerwowana. Jak zwykle, jej serce zabiło
szybciej, kiedy usłyszała śmiech jej przyszłego męża.
- Siadajcie. Są już wszyscy? W takim razie pozwólcie, że się
przedstawię – powiedziała zaklęciem zamykając drzwi, kiedy wszyscy uczniowie
siedzieli w ławkach – Nazywam się Hermiona Granger, jestem niewiele starsza od
was, różni nas tylko cztery lata, ale mimo to proszę, abyście traktowali mnie
jak każdego innego nauczyciela. Jestem młoda, ale nie dam sobie wejść na głowę
– powiedziała posyłając znaczące spojrzenie Huncwotom. Ci uśmiechnęli się
dumni, najwyraźniej musiała o nich słyszeć.
- Jak będzie wyglądało zaliczenie u pani profesor? –
zapytała Lily z wystrzeloną w górę ręką. Hermiona uśmiechnęła się, była taka
sama, jako uczennica.
- Egzamin końcowy składa się z paru etapów. Będzie egzamin
teoretyczny, podzielony na pisemny i ustny, oraz egzamin praktyczny, który
również dzielić się będzie na dwa etapy. Etap pierwszy będzie wyglądać tak, że
każdy po kolei będzie losował kartkę, na której będzie opis sytuacji i będzie
musiał sobie z nią poradzić, bo automatycznie ona się ziści. Drugi etap to
walka z nauczycielem, czyli ze mną. Oczywiście nie będę dawała z siebie
wszystkiego, będę używała zaklęć, których was nauczę. Pod ocenę biorę jednak
cały rok, czyli oceny z waszych esei i postępy w trakcie zajęć praktycznych.
Można zdobyć dodatkowe punkty, ale kto będzie chciał je zdobyć, niech podejdzie
do mnie po lekcji, wtedy wytłumaczę wszystko indywidualnie. A teraz proszę, aby
każdy z was się przedstawił, postaram się zapamiętać chociaż część waszych
nazwisk – uśmiechnęła się ciepło do klasy, która jęknęła na wieść o tak trudnym
egzaminie. Wszyscy po kolei zaczęli się przedstawiać. Hermiona starała się z
obojętnością patrzeć na Huncwotów i była prawie pewna, że jej się to udało. Nie
mogła pohamować jednak skrzywienia na jedną z uczennic.
- Leila Moodlain – przedstawiła się dziewczyna. Hermiona
przyjrzała się jej. Była naprawdę piękna.
„- Nie było ani jednej
dziewczyny, która wpadła ci w oko na dłużej? – zapytała zaciekawiona. Zamyślił
się patrząc w sufit.
- Była taka jedna. Leila
Moodlain. Podobała mi się, ale nie miałem odwagi do niej zagadać – przyznał.”
Posmutniała przypominając sobie rozmowę z Syriuszem. Nie
mogła równać się z Leilą. Moodlain miała długie, proste czarne włosy, duże
niebieskie oczy, nieskazitelnie białą skórę, idealnie wykrojone usta. Przy
Leili, Hermiona prezentowała się naprawdę blado.
- Nic dziwnego, że
Syriuszowi wpadła w oko – pomyślała patrząc dyskretnie na Blacka, który
patrzył z zachwytem na Moodlain i odwróciła głowę – Dobrze, zacznijmy więc od
powtórzenia materiału z szóstej klasy
-powiedziała przygnębiona, kiedy uczniowie skończyli się przedstawiać.
******
Nie mogła znieść zachowania Syriusza. Za każdym razem kiedy
widziała go z nową dziewczyną czuła, jak w jej serce wbijany jest sztylet. Nie
było to jednak tak bolesne, jak jego tęskne spojrzenia skierowane do panny
Moodlain. Wiedziała, ze to nic nie znaczy. Nie w jej czasach. Jej Syriusz
kochał ją nad życie, okazywał to każdego dnia. Ale jego młodsza wersja nie
wiedziała kim jest Hermiona Granger. Młodszy Syriusz Black, nie wiedział o tym,
jak silną miłością darzyła go jego przyszła żona. Patrolowała korytarze, było
już po ciszy nocnej, kiedy usłyszała hałas z głębi korytarza. Poszła tam
skręcając i patrząc na Leilę Moodlain. Skrzywiła się wewnętrznie.
- Panno Moodlain jest już po ciszy nocnej – powiedziała,
starając się nie uśmiechnąć. Nie łatwo było przyłapać Leilę na przewinieniu.
Przez miesiąc, który tu uczyła, przekonała się, że Leila jest bardzo zdolną
czarownicą.
„To nie tak. Leila
zaczęła uczęszczać do Hogwartu od siódmego roku. Jej rodzice wcześniej uczyli
ją w domu. Była arystokratką, uczenie domowe nie jest już praktykowane, ale
możliwe. Podobno na ostatni rok się zbuntowała i przekonała rodziców, że chce
iść do szkoły, sprawdzić swoje umiejętności, przekonać się czy jest tak zdolna.
I wierz mi, była cholernie utalentowaną czarownicą”
Na samo wspomnienie słów Syriusza zezłościła się, patrząc
jeszcze ostrzej na uczennicę, która pod naporem tego spojrzenia cofnęła się
zmieszana o krok.
- Tak, wiem pani profesor. Mam jednak pozwolenie profesor
McGonagall, pomagałam jej wypełniać dokumenty – powiedziała szczerze. Hermiona
westchnęła w duchu. Łatwiej byłoby nienawidzić tej dziewczyny, gdyby nie była
tak cholernie dobra i szlachetna. Ale czego innego mogła spodziewać się po
gryfonce.
- Może masz pozwolenie profesor McGonagall, ale to ja mam dyżur
i nie życzę sobie, aby uczniowie panoszyli się po korytarzu. Szlaban z Filchem,
jutro o 18 – powiedziała. Wiedziała, że wydała ten szlaban niesłusznie, ale nie
mogła się powstrzymać.
- Dobrze pani profesor – powiedziała markotnie.
- Wracaj do siebie – powiedziała Hermiona i spojrzała za
Leilą, po czym wróciła do patrolu.
******
Szlabany nie były dla niego nowością, dlatego kiedy
McGonagall wstawiła mu szlaban za gnębienie Smarkerusa, wzruszył jedynie
ramionami i o osiemnastej zjawił się u Filcha. Zatrzymał się raptownie, widząc,
że jest tam również Leila Moodlain. To była jego okazja, aby w końcu z nią
porozmawiać. Filch kazał im uporządkować stare papiery i zostawił ich samych.
Syriusz wziął się za pracę, zerkając co chwilę na Leilę.
- My się chyba nie znamy. Leila Moodlain – uśmiechnęła się
do niego, zauważając, że się jej przygląda.
- Syriusz Black – otrząsnął się i włączył swój chłopięcy
urok. Leila zarumieniła się widząc to.
******
Czasy obecne, rok
2000, Grimmauld Place 12
Zaprzestał rozmowy z Harrym, kiedy w jego umyśle zakradło
się nowe wspomnienie. Przecież on nigdy nie rozmawiał z Leilą, dlaczego więc
teraz pamiętał, że odbywali razem szlaban? Zbladł kiedy starał sobie
przypomnieć jego pierwszy pocałunek z Hermioną. Jego wspomnienia z nią stały
się nagle blady. Wciąż były, ale jakby odległe. Jakby w każdej chwili miały
zniknąć.
- Syriuszu, wszystko w porządku? -zapytał Harry widząc to.
- Muszę porozmawiać z Dumbledorem – powiedział wstając
szybko.
- Nie możesz, nie wolno ci opuszczać Kwatery Głównej –
powiedział szybko, ale Syriusz już go nie słuchał, przenosząc się do gabinetu
Dumbledora siecią fiuu.
- Dlaczego, do cholery, pamiętam szlaban z dziewczyną, która
mi się podobała, chociaż wcześniej nie miało to miejsca? I dlaczego moje
wspomnienia z Hermioną wyblakły? Nie pamiętał szczegółów, tylko ogólny zarys –
powiedział wściekły, wychodząc z kominka.
- Jak to? – zapytał zdezorientowany Albus wstając.
- Albusie mam tego dosyć. Nie dość, że od ponad miesiąca nie
widuje mojej żony to jeszcze zaraz się okaże, że w ogóle nie będę jej miał.
Sprowadź ją tu, sprowadź za każdą cenę! – krzyknął załamany.
- Uspokój się. Kiedy miał miejsce szlaban? – zapytał.
- W październiku – mruknął Black krzyżując ręce na piersi.
Albus przeszukał kartotekę szukając spisu szlabanów z roku 1977.
- Hermiona Granger jej go wlepiła. Jest notka od Minerwy, iż
szlaban był niesłusznie wstawiony i w zamian za to Gryffindor otrzymał punkty.
To dziwne, Hermiona zawsze była sprawiedliwą osobą – powiedział zaskoczony
Dumbledore. Syriusz uśmiechnął się pod nosem.
- Moja zazdrosna lwica… - szepnął stęskniony.
- Miejmy nadzieję, że postara się to przerwać, kiedy tylko
zauważy, że między tobą, a panną Moodlain coś się zaczyna dziać – powiedział
Dumbledore chowając kartotekę.
******
Przeszłość, rok 1977,
Hogwart
Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Syriusz i Leila ze sobą
rozmawiali. Najpierw zauważyła to przy śniadaniu, potem widziała, jak
przesyłają sobie liściki w trakcie zajęć, a po lekcjach razem spacerują po
błoniach. Nie wiedziała, co się dzieje. Syriusz nigdy jej o tym nie mówił.
- Minerwo, nie wiesz może co się stało, że pan Black nagle
zaczął rozmawiać z panną Moodlain? Z tego co zauważyłam, to nie byli wcześniej
blisko – powiedziała Hermiona w trakcie kolacji.
- Nie wiem, nie interesuję się życiem osobistym uczniów i ty
też nie powinnaś. Może zaprzyjaźnili się w trakcie szlabanu, który niesłusznie
wstawiłaś pannie Moodlain. Nie martw się, przyznałam za to Gryffindorowi
dodatkowe punkty i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy – powiedziała
ostro McGonagall. Hermiona nie słuchała już jej, patrząc jak Syriusz śmieje się
razem z Leilą. To była jej wina. Wlepiła Leili niesłusznie szlaban i tym samym
zbliżyła ich do siebie. Wstała szybko i wyszła z Wielkiej Sali, starając się
pohamować łzy.
- To nie może być prawda, to jakiś koszmar – szeptała
załamana idąc do swojego gabinetu, gdzie zamknęła się siadając przy biurku i
chowając twarz w dłoniach. Nie wiedziała ile tak siedziała, straciła poczucie
czasu. Z otępienia wyrwało ją pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziała odchrząkując, aby pozbyć się chrypki.
- Dobry wieczór profesor Granger. Mogę na chwilę? – zapytał
Syriusz wchodząc. Hermiona uśmiechnęła się do niego.
- Bardzo proszę panie Black. Coś się stało? – zapytała
ciepło.
- To ostatni rok, a mi zależy na najlepszej ocenie z obrony
przed czarną magią. Chciałbym zostać aurorem, więc pomyślałem o tych
dodatkowych punktach. Co musiałbym zrobić, aby je zdobyć? – zapytał. Hermiona
zdziwiona zamyśliła się. Syriusz nigdy jej nie wspominał o chęci zostania
aurorem. Może po prostu stracił na to nadzieję po tym wszystkim co go spotkało.
- To zależy panie Black. Może pan dostał 5 punktów za pomoc
w przygotowaniu zajęć: ustawienie kukieł i innych potrzebnych rzeczy, albo
nawet 15 za asystowanie przy demonstracji nowych zaklęć – powiedziała szczerze.
- Ok., biorę co się da. Może być pomoc w przygotowaniu zajęć
i asystowanie. Jest coś jeszcze? – zapytał. Hermiona przygryzła wargę myśląc
gorączkowo.
- Codzienna pomoc przy sprawdzaniu esei – wymyśliła na
poczekaniu, a Black skrzywił się niechętnie.
- Codzienna? – westchnął nieprzekonany.
- Ale za to za 30 punktów! – powiedziała od razu,
przeklinając się w myślach. Kłamała, ale chciała mieć go przy sobie, chociaż
przez tą godzinę dziennie sam na sam. Nawet, jeśli ma być w tym czasie dla
niego zwykłą nauczycielką, a nie ukochaną.
- Zastanowię się nad tym ostatnim – powiedział wychodząc.
Hermiona spojrzała za nim przygnębiona i poszła do swoich komnat.
******
Zgodził się. Nie mogła być bardziej szczęśliwa. Przez
następne półtora miesiąca spędzała z nim codziennie po jednej godzinie sam na
sam. Z początku tylko pracowali, ale później zaczęli ze sobą normalnie
rozmawiać. Hermiona zaproponowała mu, ale w trakcie ich spotkań na osobności,
mówił jej po imieniu. Cieszyła się, że odzyskała chociaż cząstkę swojego życia.
Słuchała z rozbawieniem jego żartów i opowieści. Jego przygody wraz z resztą
Huncwotów były naprawdę ciekawe i każde jego słowa chłonęła jak gąbka.
- Jedziesz na święta do domu? – zapytała z uśmiechem patrząc
na niego. Pokręcił przecząco głową, układając posprawdzane eseje rocznikami.
- Nie, to mój ostatni rok w Hogwarcie, chcę tu spędzić jak
najwięcej czasu. A ty? – zapytał uśmiechając się do niej. Bardzo się polubili
przez ten czas i nie żałował poświęcenia tej godziny dziennie. Żałował, że jest
to tylko jedna godzina.
- Nie mam rodziny, zostaję w zamku – powiedziała odwracając
wzrok.
- Jak to? A mąż? – zapytał zdezorientowany.
- Skąd pomysł, że mam męża? – spięła się, a on wskazał na
jej obrączkę.
- Ach, no tak. Chwilowo jesteśmy… - powiedziała patrząc na
niego – Osobno – szepnęła smutniejąc.
- Przykro mi – powiedział. Miał dziwną ochotę ją przytulić,
ale skarcił się za tę myśl.
- Idź już lepiej, zaraz cisza nocna. Napiszę ci
usprawiedliwienie, gdyby któryś z nauczycieli cię złapał – powiedziała sięgając
po pergamin.
- Nie trzeba, mam swój sposób na to, aby nikogo nie spotkać
– uśmiechnął się łobuzersko do zdziwionej Hermiony, pożegnał się i wyszedł
wyciągając Mapę Huncwotów. Już miał iść dalej, kiedy jego wzrok padł na
nazwisko jego nauczycielki.
- Niemożliwe –
pomyślał zdezorientowany patrząc na napis widniejący na mapie. Dlaczego
Hermiona Granger widniała na mapie jako Hermiona Black?
******
- I obiecujesz, że to nie wybuchnie? – zapytała nieufnie
Hermiona patrząc na prezent świąteczny od Syriusza. Łapa zaśmiał się głośno,
słysząc to.
- Obiecuję – powiedział z rozbrajającym uśmiechem.
- Nic na mnie nie wyskoczy?Żadne stworzenia czy dziwna maź?
– zapytała przyglądając mu się spod przymrużonych podejrzliwie oczu.
- Po prostu to otwórz – zaśmiał się rozbawiony. Hermiona
uśmiechnęła się pod nosem i rozwiązała wstążkę, po czym otworzyła wieko
zaglądając do środka.
- Skąd wiedziałeś, że lubię koty? – szepnęła zdezorientowana
wyciągając z pudełeczka małego kotka z czerwoną wstążeczką na szyi.
- Kiedyś o tym wspominałaś – powiedział szczerze.
- Mimochodem, dawno temu. Nie mogę uwierzyć, że zapamiętałeś
– uśmiechnęła się wzruszona, tuląc kotka do siebie.
- Zdarza mi się mieć swoje momenty. Cieszę się, ze tutaj
chociaż trafiłem z prezentem. Leila nie była zachwycona moim wyborem –
powiedział krzywiąc się. Hermiona spięła się słysząc to.
- Jednak z nią chodzisz? – zapytała starając się ukryć ból w
oczach i żal w głosie.
- Nie wiem, chyba tak. Byliśmy na paru randkach, ale wciąż
myślę o tobie – powiedział szczerze, uśmiechając się do niej. Zawsze był
bezpośredni.
- O mnie? – zapytała zdezorientowana.
- Tak. Podobasz mi się – powiedział podchodząc do niej.
Hermionie przed oczami stanęła sytuacja w kuchni, kiedy to Syriusz po raz
pierwszy ją pocałował. Ale to była inna sytuacja.
- Syriuszu jestem twoją nauczycielką – powiedziała ostro,
zadrżała kiedy złapał ją za dłoń i chciała ją wyrwać, ale on był silniejszy.
- Naprawdę nazywasz się Black. Mam nadzieję, że nie jesteśmy
spokrewnieni – powiedział zbliżając się do niej. Mimo, że była od niego o
cztery lata starsza w tym momencie, to była o wiele niższa.
- Skąd wiesz jak mam na nazwisko? – zapytała przyglądając
się mu uważnie.
- Mam swoje sposoby – uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie jesteśmy spokrewnieni, co nie zmienia faktu, że jestem
od ciebie starsza oraz jestem twoją nauczycielką. Jesteś z Leilą – powiedziała
cicho.
- Wiem, że cię to boli. Nie jestem ci obojętny. Rozumiem
twoje zasady, ale nie jestem niczego nieświadomym dzieckiem, które byś
wykorzystała. Jestem mężczyzną i wiem czego chcę – powiedział przyciągając ją
do siebie i obejmując ją w pasie.
- Wybrałbyś mnie zamiast Leili? – szepnęła nie potrafiąc
powstrzymać uśmiechu.
- Bez wątpienia – przyznał całując ją. Dla niego był to ich
pierwszy pocałunek, dla niej nie. Ale i tak, kiedy zawsze całowała Syriusza,
czuła tą samą ekscytację i namiętność, jak za pierwszym razem. Tak było i tym
razem. Nie potrafiła się opanować i oddała pocałunek wtulając się w niego
mocno. Kotek upadł na podłogę łasząc się wokół ich nóg, ale żadne z nich nie
skupiało się już na słodkim sierści uchu, byli zbyt zajęci sobą.
******
Czasy obecne, rok
2000, Grimmauld Place 12
Przerwał grę w szachy z Harrym i spojrzał przed siebie,
kiedy w jego umyśle zawitało nowe wspomnienie. Uśmiechnął się delikatnie, Leila
nie mogła się równać z Hermioną. I chociaż dla niego pocałunek jego i Miony
miał miejsce lata temu, mógł przysiąc, że poczuł dreszcz na ciebie i smak jej
ust na swoich.
- Wszystko dobrze Łapo? – zapytał Harry.
- W jak najlepszym Harry – zaśmiał się szczerze.
******
Przeszłość, rok 1977,
Hogwart
Stała w gabinecie dyrektora ze spuszczoną głową. Mogła się
domyśleć, że Albus Dumbledore dowie się o jej pocałunku z Syriuszem. On zawsze
wszystko wiedział.
- Nie wspomniała pani wcześniej, że w przyszłości jest żoną
pana Blacka – powiedział Dumbledore patrząc na nią ostro.
- Nie wiedziałam, że ma to jakieś znaczenie dyrektorze –
powiedziała zestresowana.
- Możliwe, że nie ma. Ale to, że całuje się pani z uczniem
już ma znaczenie. Niestety nie mogę tego tolerować. Jestem zmuszony usunąć
panią z Hogwartu – powiedział szczerze.
- Co? Dyrektorze… Co ja mam teraz zrobić? Nie mam żadnych
papierów, nikt mnie nie przyjmie do pracy, nie mam gdzie mieszkać – powiedziała
od razu.
- Przykro mi panno Granger… Pani Black – powiedział patrząc
na nią znacząco. Hermiona zarumieniła się pod wpływem jego spojrzenia – Ale nie
mam innego wyjścia. Muszę dbać o moich uczniów – dodał.
- Rozumiem, ale czy mogę tu zostać chociaż do czasu, aż
czegoś nie znajdę? – zapytała z nadzieją.
- Niestety nie – zawahał się – Ale może pani wrócić do
swoich czasów. Mogę wypełnić pani misję za panią – zaproponował.
- Nie – powiedziała od razu. Wiele razy ją to kusiło, ale
musiałaby powiedzieć mu co się stanie z Jamesem i Lily.
- Obiecuję, że wypełnię w ciemno każdą pani prośbę. Mogę
nawet złożyć przysięgę wieczystą – powiedział szczerze.
- Dlaczego nie zaproponował pan tego od razu po moim
przybyciu? – zapytała przyglądając się mu.
- Wiedza na temat tego co się stanie jest kusząca. Gdybym
mógł uratować czyjeś życie to złamałbym przysięgę nawet za cenę własnego życia.
Ale rozumiem, że wypełnienie przez panią zadania może uchronić więcej istot niż
ja mógłbym to zrobić zmieniając przyszłość – powiedział zamyślony.
- Dyrektorze, to co panu powiem… - szepnęła nieprzekonana.
- Zachowam to dla siebie. Pod przysięgą. Minerwa będzie
świadkiem – powiedział z mocą.
******
- Miona! – krzyknął Syriusz doganiając ją na korytarzu.
Zatrzymała się patrząc na niego z uśmiechem, czym całkowicie zbiła go z tropu –
Czego chciał od Ciebie Dumbledore? Dowiedział się o naszym pocałunku? – zapytał
przyciszonym głosem.
- Dowiedział się i zwolnił mnie. Ale to nic. To nie jest
moje miejsce Syriuszu. Pora, abym wróciła do domu, do męża – powiedziała
szczerze.
- Jak to? Tak po prostu? Co, byłem odskocznią? – warknął.
- Nie, nie myśl tak. Byłeś, jesteś i wierz mi, że będziesz
dla mnie ważny – powiedziała ciepło, dotykając jego policzka.
- Ale wracasz do niego, do męża – powiedział z żalem,
patrząc jej w oczy.
- Za parę lat zrozumiesz, obiecuję – powiedziała całując go
czule w usta.
- Spotkamy się jeszcze? – szepnął patrząc jej w oczy.
- Obiecuję, że tak – uśmiechnęła się delikatnie i odeszła
zostawiając go samego na korytarzu.
******
Stanęła w gabinecie Dumbledora. W końcu wróciła do swoich
czasów. Pierwsze co dostrzegła to jej mąż stojący koło biurka dyrektora.
- Syriusz – szepnęła stęskniona. Nie czekał na nic więcej,
podbiegł do niej i przytulił ją mocno do siebie, podnosząc do góry.
- Nareszcie wróciłaś – powiedział całując ją namiętnie.
- Przecież obiecałam – zaśmiała się szczęśliwa, oddając
pocałunek.
- Wiem, pamiętam – powiedział z uśmiechem, głaszcząc ją po
policzku.
- A co z misją? Dyrektorze? – zapytała patrząc na dyrektora
niepewnie.
- Wszystko poszło zgodnie z planem Hermiono – uśmiechnął się
do niej delikatnie. Nie był już tak wymęczony, jak przed jej podróżą do
przeszłości.
- Voldemort został pokonany, ścigają jego popleczników, ale
to tylko kwestia czasu, aż ich wyłapią – powiedział Syriusz widząc jej pytający
wzrok.
- Ale to nie wszystko – powiedział Albus podając jej
dokument z Ministerstwa Magii. Wzięła go zdziwiona czytając. W jej oczach
stanęły łzy szczęścia, a sama spojrzała na Łapę.
- Uniewinnili cię – powiedziała szczęśliwa.
- Co powiesz na spóźnioną podróż poślubną, gdzieś nad
morzem? – zapytał zadowolony. Zaśmiała się wtulając w niego mocno. Opłacało się
cofnąć w czasie.
******
Wrócił do domu zadowolony i od razu skierował się do kuchni,
wiedząc, że to właśnie tam zastanie swoją żonę. Przyglądał jej się chwilę, nie
zauważyła go, mając w uszach coś co nazywała słuchawkami podłączonymi do disck
mana, czy jak on wolał go nazywać, dick mana. Objął ją od tyłu, opierając brodę
o jej prawe ramię.
- Hej, jak tam szkolenie aurorskie? – zapytała z uśmiechem
czując to.
- Bardzo dobrze. A mówiłem ci, że miałem największą ilość
punktów ze świadectwa z obrony przed czarną magią? – zapytał szczerząc się
szeroko.
- Nie wspominałeś – powiedziała rozbawiona.
- O tak, miałem taką seksowną nauczycielkę, która była taką
podstępną wiedźmą, że przydzieliła mi mnóstwo punktów, aby spędzać ze mną
godzinę dziennie – zaśmiał się.
- Wiedziałeś? – zapytała zmieszana słysząc to.
- Sprawdziłem w regulaminie, nie było nic o tym. Domyśliłem
się – powiedział rozbawiony napawając się jej zawstydzeniem.
- Tęskniłam za tobą i dostawałam furii na myśl o tobie i
Leili – powiedziała szczerze.
- Nie równała się z tobą. I wciąż tak jest – powiedział
całując ją po szyi.
- Syriusz, robię obiad – skarciła go, nie potrafiąc
powstrzymać się od uśmiechu.
- Trzeba się postarać o szczeniaczki – zaśmiał się łapiąc ją
za brzuch.
- Tak, ale jak się pojawią, nie będziemy mogli robić tego w
środku dnia na kuchennym stole – droczyła się z nim, odwracając do niego.
- Masz rację, trzeba się nacieszyć póki jeszcze możemy to
robić – powiedział z uśmiechem podnosząc ją, na co pisnęła nieprzygotowana i
posadził ją na stole.
- Teraz już jesteś gotowa, tak? – zamruczał nawiązując do
ich pierwszego pocałunku, kiedy go przystopowała.
- Bardzo śmieszne – mruknęła całując go i rozbierając.
- Wiedziałaś na co się piszesz wychodząc za mąż za Huncwota
– powiedział zadowolony nie pozostając jej dłużnym. Nie ważny był dla nich
wiek. Nie liczyło się to, czy Syriusz był starszy o dziewiętnaście lat, czy Hermiona
o cztery lata, albo nawet to, że była jego nauczycielką. Kochali się w każdym
czasie i w każdym miejscu. Ta jedna rzecz pozostawała niezmienna.
Sirmione ^^
OdpowiedzUsuńNawet Hogwart UPADA, z roku na rok przyjeżdża coraz WIĘCEJ dzieci, nawet Ślizgonów - nikt nie widział, nikt nie słyszał, ale popraw to ;p
Co do treści... Są małe potknięcia, ale ogólnie jest fajnie. Najbardziej podobało mi się kilka ostatnich zdań i pomysł Hermiony, polegający na przydzieleniu punktów za sprawdzanie wypracowań (a raczej to, że Syriusz odkrył podstęp)
Pozdrawiam, Monemi :)
Wow.. Fajna miniaturka! Uwielbiam Syriusza i Hermionę razem, a Ty naprawdę świetnie przedstawiłaś tę historię. Na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę :).
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną miniaturkę, bo szczerze mówiąc nie mogę się doczekać, tak fajnie piszesz.
Zanim napisałam ten komentarz czytałam jeszcze miniaturkę o Herm i Lucjuszu, gdzie wcześniej była z Draco, ale on umarł. I wciąż jestem w szoku. Więc może to tyle na dzisiaj :).
Pozdrawiam, Bellatrix
Mm...w sumie myślałam, że skończy się źle i to bardzo źle, tak że Syriusz będzie z Leilą, a Hermiona na zawsze pozostanie w przeszłości co wydawało mi się niezwykle przerażające...zabawy z czasem wywołują u mnie niepokój...tak poza tym to miniaturka świetna a pomysł jak zawsze oryginalny, czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńPublikujesz też na fanfiction.net?
OdpowiedzUsuńTak, chyba tylko dwóch miniaturek nie opublikowałam na fanfiction, które są tu, na blogu :)
UsuńWow, to było świetne.
OdpowiedzUsuńNie ma wielu tak dobrych miniaturek o Hermionie i Syriuszu mam nadzieję że w przyszłości napiszesz jeszcze wiele miniaturek tego paringu.
Całuski
HH
Wow, to było świetne.
OdpowiedzUsuńNie ma wielu tak dobrych miniaturek o Hermionie i Syriuszu mam nadzieję że w przyszłości napiszesz jeszcze wiele miniaturek tego paringu.
Całuski
HH