__________
Rok 1977, Hogwart
Stali na Wieży Astronomicznej. Żadne z nich nie odezwało się
słowem, bojąc się przerwać ciszę, jka panowała między nimi. Wiedzieli, że
zostało im już tylko pożegnanie. Kończyli szkołę i prawdopodobnie już nigdy się
nie spotkają.
- Więc to prawda? Przyjęłaś oświadczyny Pottera? Dlaczego
akurat on Lily? – zapytał z żalem, zaciskając mocno pięści. Nie mógł zrozumieć,
jak mogła spotykać się z jego wrogiem. Kiedyś się przyjaźnili. Do czasu, aż
nazwał ją szlamą. To był największy błąd w jego dotychczasowym życiu.
- Kocham go Severusie – powiedziała cicho. Prychnął ze
złości słysząc to.
- Ciekawe za co? Skradł twoje serce znęcając się nad innymi,
czy atakując bezbronne osoby, i to nie sam, lecz ze swoją świtą? – warknął.
- Mówisz o sobie, a bardzo dobrze wiesz, że nie jesteś bez
winy. Nie bronię go, wiem, że to on zaczynał, ale zmienił się – powiedziała od
razu.
- Tak, jeszcze dodaj, że dla ciebie – powiedział z
obrzydzeniem.
- Przestań, proszę. Nie chciałam, aby tak wyglądało nasze
pożegnanie – powiedziała smutna.
- A czego innego się spodziewałaś? Źle zrobiłaś prosząc mnie
o to spotkanie – powiedział nie patrząc na nią. Nie był w stanie. Była jego
jedyną przyjaciółką. Potem poczuł do niej coś więcej. Zakochał się, a ona
wybrała jego największego wroga. Czuł się zdradzony i odrzucony.
- Tak, pewnie masz rację Severusie – powiedziała z bólem
widząc to. Miała nadzieję, że chociaż na koniec roku, przed ich rozstaniem,
przyzna się do błędu i przeprosi ją za nazwanie jej szlamą. Był jej pierwszym
prawdziwym przyjacielem. Jego słowa ją zabolały bardziej niż cruciatus. Severus
nie patrzył na nią, nie będąc w stanie znieść cierpienia, jakie odczuwał na jej
widok.
- To wszystko co chciałaś? – zapytał chłodno. Pokręciła
głową starając się pohamować łzy i podeszła do niego obejmując go. Nie oddał
uścisku zamykając mocno oczy i wdychając jej zapach. Pocałowała go czule w
policzek i odsunęła się.
- Żegnaj Severusie – szepnęła i odeszła szybko, zostawiając
go samego.
Rok 1978, Spinner’s
End
Siedział w fotelu popijając Ognistą Wiskey i czytając księgę
od swojego nowego pana. Dołączenie do szeregów śmierciożerców było jego
najlepszym posunięciem. Lord Voldemort, ich Czarny Pan, uczył ich Czarnej Magii
o jakiej w życiu nie słyszał. Zdobywał to, czego pragnął, wiedzę. Podniósł
głowę, kiedy usłyszał pukanie do drzwi i spojrzał za okno. Szalała okropna
burza. Odłożył szklankę i książkę, po czym wstał o podszedł do drzwi. Otworzył
je, krzywiąc się na chłód, który przedostał się do środka. Do jego domu weszła
niska postać w czarnej pelerynie z kapturem na głowie.
- Kim do cholery jesteś i czemu wchodzisz nieproszony do
mojego domu? – warknął. Postać odwróciła się do niego przodem, ściągając
kaptur. Severus zastygł w bezruchu, widząc znajome rude włosy i soczyście zielone
oczy.
- Lily – powiedział cicho.
- Zamknij proszę drzwi – szepnęła trzęsąc się z zimna.
Severus otrząsnął się widząc, że jest cała przemoczona i zamknął drzwi.
Zaprowadził ją do salonu, dokładając ognia do kominka. Lily zdjęła z siebie
pelerynę przewieszając ją na krzesło i kucnęła przy kominku ogrzewając
zmarznięte dłonie.
- Co ty tutaj robisz? Czytałem w gazecie, że jutro
wychodzisz za Pottera. Nie powinnaś tego świętować? – warknął nie mogąc się
powstrzymać. Nie mógł wyrzucić jej ze swojego serca, nawet, jeśli bardzo tego
pragnął.
- Przyszłam, bo… - szepnęła, a w jej oczach zaiskrzyły się
łzy – Severusie tak bardzo się boję. A jeśli robię źle? Kocham Jamesa, ale
jesteśmy tak różni i wciąż tak młodzi – zapłakała wstając i patrząc na niego.
- Masz wątpliwości? – zapytał zszokowany przyglądając się
jej uważnie.
- Nigdy nie myślałam czy do siebie pasujemy. Kierowałam się
sercem, bo przecież tak należy, prawda? Ale dziś, przygotowując suknię ślubną
na jutro, dopadły mnie wątpliwości. Pomyślałam o tych wszystkich momentach, w
których James zachowywał się niewybaczalnie. O tym, jak cię ranił. Mojego
przyjaciela. I ja… Ja po prostu… - załkała wybuchając płaczem. Zadziałał
instynktownie, nie myślał o tym co robi. Przyciągnął ją do siebie i przytulił
mocno. Każdego innego wyrzuciłby z mieszkania, ale nie ją. To była przecież
jego Lily.
-Lily nie musisz za niego wychodzić. Nie jest jeszcze za
późno – szepnął jej do ucha. Spojrzała na niego zagubiona. Odgarnął z jej
twarzy mokry kosmyk, który przykleił się jej do twarzy i nachylił nad nią,
złączając ich usta w pocałunku. Oddała go, nie myśląc o konsekwencjach. Chciała
zapomnieć o wątpliwościach, jakie się w niej zebrały i zapomnieć o decyzji,
jaką była zmuszona podjąć. Jutro miała wyjść za mąż za Jamesa Pottera. Ale tej
nocy była tylko i wyłącznie Severusa Snapa.
Obudził się po najwspanialszej nocy w jego życiu. Jego
marzenie się spełniło. Nie czuł w życiu takiego szczęścia. Jego serce jakby
urosło, biło mocniej niż zwykle, bo miało dla kogo. Otworzył oczy rozglądając się z małym
uśmiechem błąkającym się na ustach. Ten uśmiech jednak szybko znikł, kiedy nie
spostrzegł koło siebie kobiety jego życia. Została tylko kartka, którą od razu
złapał czytając jedno słowo, które złamało mu serce. Przepraszam.
19 wrzesień 1979,
Szpital św. Munga
Przez ten cały czas łudziła się, że się myli. Tak bardzo
pragnęła, aby to James był ojcem. Ale kiedy trzymała małą dziewczynę śpiącą w
jej ramionach wiedziała, ze tak nie jest. Nie była podobna do Jamesa. Była
córką Severusa Snapa, o czym cały czas starała się nie myśleć. Jej mąż oraz ich
wspólni przyjaciele czekali pod salą chcąc zobaczyć najnowszego członka
rodziny, a ona nie wiedziała co zrobić. Nie mogła żyć w strachu, że pewnego
dnia James odkryje prawdę. Odkryje, że nie jest ojcem tej małej istotki.
- Można już prosić gości? Wszyscy czekają z
niecierpliwością, aby zobaczyć tą kruszynkę – powiedziała z uśmiechem
pielęgniarka.
- Nie, oni nie mogą tu wejść! Błagam, niech mi pani pomoże –
szepnęła rozgorączkowana.
- Spokojnie dziecinko, co się dzieje? – zapytała zaskoczona
starając się ją uspokoić. Lily przygryzła wargę, nigdy nie była kłamczuchą, ale
tu chodziło o jej przyszłość.
- Mój mąż nie jest dobrym człowiekiem. Boję się, że
skrzywdzi naszą córeczkę. Proszę… proszę powiedzieć mu, że umarła. Proszę –
powiedziała błagalnie.
- Zawiadomię aurorów – powiedziała pielęgniarka słysząc to.
- Nie! Jest jaki jest, ale kocham go. Jeśli pani to zrobi to
przysięgam, że się zabije. Chcę z nim zostać, ale pragnę lepszego życia dla
mojej córki – powiedziała czując jak serce pęka jej na te wszystkie
wypowiedziane przez nią kłamstwa. James był cudownym mężem.
- No dobrze – powiedziała nieprzekonana pielęgniarka – Oni
chcą tu wejść, więc wezmę dziecko do noworodków drugimi drzwiami –
zaproponowała biorąc śpiącą dziewczynkę.
- Dziękuje – szepnęła patrząc za córeczką i położyła się
łapiąc za brzuch i płacząc. Chwilę później do Sali wszedł James, w oczach
którego widniały łzy.
- Lily.. – szepnął tuląc ją mocno. Rozpłakała się głośno,
podobnie jak on. James nie wiedział jednak, że jego żona płacze z zupełnie
innego powodu. Błąd, który popełniła dziewięć miesięcy wcześniej, miał swoje
konsekwencje.
20 września 1979,
Spinner’s End
- Bardzo cię kocham kruszynko i gdybym znalazła inne wyjście
to nie oddawałabym cię. Jestem pewna, że kiedyś się jeszcze spotkamy, ale teraz
musisz zostać z ojcem. Zawsze będziesz w moim sercu – płakała cicho tuląc
śpiącą córeczkę. Położyła ją delikatnie pod drzwiami domu Severusa, wraz z
listem, zapukała i teleportowała się z cichym trzaskiem, który obudził
dziewczynkę. Mała rozpłakała się głośno, co przywołało Severusa, który otworzył
drzwi, patrząc na zawiniątko pod jego nogami. Podniósł niezdarnie dziecko,
wziął list i rozejrzał się. Kiedy nikogo nie zobaczył wszedł do środka patrząc
na małą.
- To chyba jakiś żart – warknął i posadził dziecko na
kanapie, po czym otworzył prędko list czytając go. W końcu to musiała być
pomyłka. Kto przy zdrowych zmysłach podrzuciłby dziecko właśnie jemu.
„Drogi Severusie,
Nie wiem nawet jak
zacząć ten list. Przepraszam, że zostawiłam cię tamtej nocy bez słowa
pożegnania. Zrozumiałam, że kocham Jamesa bez względu na nasze odmienne
charaktery i nie byłam w stanie spojrzeć ci w oczy. Wyszłam za niego, ale nie
przewidziałam, że nasza wspólna noc zaowocowała nowym życiem, które teraz
powierzam Tobie. Miałam nadzieję, że jest to córka Jamesa, ale kiedy tylko ją
ujrzałam, nie miałam wątpliwości, że to Ty jesteś ojcem. Okłamałam Jamesa, że
nasza córeczka nie przeżyła porodu. Pochowaliśmy pustą trumnę. Wiem, że proszę
Cię o wiele, ale zachowaj to dla siebie. Uznaj mnie za kompletną wariatkę,
pewnie masz rację, ale wierze, że nikomu o tym nie powiesz. Nigdy nie zawiodłeś
mojego zaufania i żałuję, że nie mogę powiedzieć tego o sobie. Powierzam Ci pod
opiekę naszą córkę. Tylko do czasu, aż wymyślę, co zrobić. Kocham ją i chcę
wychować. Nie wiem jednak jak to uczynić bez utraty Jamesa. Historię ze
śmiercią dziecka wymyśliłam pod wpływem chwili. Byłam zmęczona porodem,
wystraszona i zadziałałam pod wpływem impulsu. Daj mi czas na przemyślenie
wszystkiego i obmyślenie, co zrobić dalej. Wiem, że proszę o wiele, ale mam
nadzieję, że ze wzgląd na naszą przeszłość zgodzisz się.
Lily Evans Potter
PS. Ma na imię
Hermiona.”
Spojrzał zszokowany, na wciąż płaczące dziecko. Jego córka.
Odłożył list i ponownie wziął dziewczynkę na ręce. Spojrzała na niego,
uspokajając się. Jego serce zabiło mocniej, gdy spostrzegł, że kolor oczu
odziedziczyła po jego matce. Płynna czekolada. Widać w nich było bezgraniczne
zaufanie i niewinność. Ta mała istotka nie wiedziała co dzieje się wokół niej.
Nie miała pojęcia, że jej matka, ze strachu ją podrzuciła pod drzwi starego
przyjaciela.
- I co ja mam z tobą zrobić? – szepnął. Mała uśmiechnęła się
delikatnie, zasypiając. Severus westchnął kładąc ją ostrożnie w swoim łóżku.
Wiedział, ze nie mógł zostawić tej małej istotki. Nie mógł zawieść swojej córki.
31 lipca 1980,
Szpital św. Munga
Znowu znajdowała się w Sali szpitalnej, trzymając swoje
dziecko w ramionach. Tym razem był to chłopiec. I chociaż była szczęśliwa z
powodu narodzin syna, jej serce wciąż ściskało się z bólu na myśl o jej
córeczce. Codziennie bywała na Spinner’s End i codziennie wycofywała się, przed
zapukaniem do drzwi. Nie widziała swojej pierworodnej od dnia, w którym
podrzuciła ją Severusowi. Płakała w poduszkę, kiedy James już spał. Kiedy już
ją nakrył myślał, że to przez śmierć ich córeczki, więc tym bardziej nalegał na
nowe dziecko. Aby w ich życiu znów nastało szczęście. Lily wiedziała, że wciąż
będzie się teleportować na Spinner’s End. Wiedziała, że jej miłość i tęsknota
za córką nigdy nie miną. Ale uśmiech tej kruszynki, w jej ramionach, łagodził
ten ból.
- Jest śliczny – szepnął zachwycony James kładąc się obok
żony i patrząc na ich syna.
- Tak, to prawda. I podobny do ciebie – powiedziała z
ciepłym uśmiechem.
- Jak damy mu na imię? – zapytał z uśmiechem James.
- Harry – szepnęła Lily zamykając oczy. Imię na „H”, jak jej
córeczki.
20 sierpień 1980,
Spinner’s End
Nie mógł uwierzyć, że nie zajrzała do nich ani razu. Po
zostawieniu z nim ich córki, nie odezwała się ani słowem. Przeczytał w gazecie
o narodzinach jej syna, którego w momencie znienawidził. Dlaczego syn Pottera
miał mieć matkę, a jego córka nie? Od dnia kiedy się pojawiła, w jego domu
nastał chaos. Brudne pampersy, krzyki, karmienie, płacz, nieprzespane noce. Ale
pojawiła się również miłość. Pokochał tą kruszynkę i wiedział, że prędzej
umrze, niż da ją skrzywdzić. Miłość do Lily zamieniła się w nienawiść, za
porzucenie Hermiony.
31 października 1981,
Spinner’s End
Nie wiedział, że przepowiednia, którą podsłuchał, dotyczyła
syna Lily i Jamesa. Inaczej nigdy nie przekazałby jej Czarnemu Panu. Sam wydał
wyrok śmierci na matce swojej córki, która siedziała na dywanie w salonie,
niczego nieświadoma, układając zamek z klocków.
- Albusie przysięgam ci, nie miałem pojęcia – szepnął
załamany do Dumbledora, obserwując swoją córkę. Był wrakiem człowieka, po tym
czego się dowiedział. Zabijał wcześniej dla Czarnego Pana, ale to śmierć Lily
odczuwał najbardziej. Dołączenie do Voldemorta okazało się najgorszym, co w
życiu uczynił.
- Wierze ci Severusie, ale przekazanie informacji Tomowi
było najgorszym, co mogłeś zrobić – powiedział. Severus zacisnął oczy, spod
których wypłynęły łzy.
- Co z małym Potterem? – szepnął.
- Podrzuciłem go pod drzwi Petunii i jej męża – powiedział
szczerze. Severus spojrzął na niego zszokowany.
- Dumbledore to wariatka! – krzyknął. Widząc, że Hermiona
przerwała zabawę, by spojrzeć na niego, ściszył swój głos – Nie możesz mówić
poważnie – szepnął.
- Tam będzie bezpieczny, uwierz mi – powiedział ostrym
tonem. Severus oparł się o ścianę, ukrywając twarz w dłoniach.
- Zabierz tam ją – powiedział z bólem.
- Kogo? – zapytał zdezorientowany Dumbledore. Severus
spojrzał na niego zrozpaczony.
- Hermionę. Nie mogę się nią zająć. Nie jestem w stanie,
szczególnie teraz. Wydałem na jej matkę wyrok śmierci, nie mógłbym teraz
spojrzeć jej w oczy. Proszę cię Albusie, zrobię dla ciebie wszystko – szepnął
zdruzgotany.
- Jesteś gotów złożyć Przysięgę Wieczystą? – zapytał Albus
po chwili zastanowienia. Severus kiwnął głową.
- Zrobię co trzeba, aby zapewnić Hermionie bezpieczeństwo –
powiedział szczerze, biorąc córkę na ręcę i tuląc ją mocno ze łzami w oczach.
Dziewczynka wtuliła się w niego, nieświadoma tego, co ich jeszcze czeka.
2 listopada 1981,
Privet Drive 4
- Nie! Nie Petunio, to jest jakiś żart! Kolejny bachor do
wychowania?! Jakby nie dość było, że podrzucono nam twojego siostrzeńca! Tego…
tego odmieńca! – wrzasnął z furią Vernon patrząc na Hermionę, która zapłakana
siedziała na ich dywanie.
- Vernonku proszę, tylko spokojnie – powiedziała błagalnie
Petunia, karmiąc głodnego Dudleya.
- Zgadzam się na Pottera, bo mam dobre serce, ale moja
cierpliwość też ma granicę. To dziecko nie zagrzeje tutaj miejsca – warknął biorąc
zapłakaną Hermionę i wyszedł. Petunia spojrzała za mężem nie robiąc sprzeciwów.
5 listopada 1981,
Hogwart
- Jak to nie ma jej tam? To gdzie ona jest?! – wrzasnął na
Dumbledora rozwścieczony. Oddali jego córkę niewiadomo komu, a dyrektor tak
spokojnie mu o tym mówi.
- Spokojnie Severusie, mam wszystko pod kontrolą. Adoptowała
ją miła rodzina mugoli. Zapewniam cię, że będzie jej tam dobrze – powiedział
Albus starając się uspokoić Severusa.
- Jak się nazywają? Gdzie mieszkają? – zapytał zły.
- Nie powiem ci – powiedział spokojnie dyrektor.
- Dlaczego, do cholery, nie? – warknął.
- Obiecałeś mi coś. Będziesz spełniał każdy mój rozkaz,
opiekował się Harrym. To musi być twój priorytet. W zamian ja zadbam o twoją
córkę. Nic jej nie grozi. Ale ty nie skupisz się na swoim zadaniu, kiedy wciąż
będziesz obserwował Hermionę w nowej rodzinie – powiedział ostro – To wszystko.
Odejdź. Jako nowy nauczyciel eliksirów masz zapewne mnóstwo obowiązków – dodał
cieplej. Severus zacisnął pięści ze złości i wyszedł.
1 września 1991,
Hogwart
Czekał na ten moment dziesięć długich lat. Nie wiedział jak
się nazywa, ani jak wygląda, ale mimo to, rozpoznał ją w tłumie pierwszaków.
Ten sam wszystkowiedzący wzrok, jaki miała jej mama. Stał się oschły i
niedostępny, zawsze był nieprzyjemny, ale teraz nie ukazywał żadnych
pozytywnych uczuć. Mimo to, widząc swoją córkę stojącą obok Pottera, poczuł
niewyobrażalne ciepło i szczęście, którego jednak nie ukazał. Na jego twarzy
wciąż widniała czysta obojętność i zniechęcenie.
- Hermiona Granger – wyczytała McGonagall. Zacisnął kciuki
pod stołem widząc, jak jego córka siada na stołku.
- Granger. Tak się
teraz nazywa – pomyślał czując ukłucie żalu na myśl, że nie nosi jego
nazwiska.
- Gryffindor! – wykrzyknęła Tiara Przydziału.
- Jak jej matka –
pomyślał i spojrzał z czystą nienawiścią na Pottera, którego była teraz kolej.
Nie było dla niego zaskoczeniem, że on również dostał się do Gryffindoru, jak
Lily i James. Wiedział, że Potter myśli, iż to w niego się wpatrywał. Prawda
była jednak taka, że nie spuszczał wzroku ze swojej córki.
Rok 1993, Wrzeszcząca
Chata
Jego serce biło w szaleńczym rytmie, kiedy wbiegł do
Wrzeszczącej Chaty i rozejrzał się po niej. Poczuł ulgę widząc, że jest cała.
Jego mała kruszynka, jak zawsze dzielna, stała wraz z przyjaciółmi pod ścianą.
Mimo jej odwagi, widział strach w jej oczach.
- Już tu jestem, nic
ci nie grozi – pomyślał szybko odwracając wzrok. Rozbrojenie Blacka było
proste. Nie spodziewał się jednak ataku z innej strony. Kiedy wylądował na
ścianie, z winy Pottera, stracił na jakiś czas przytomność. Nie wiedział, ile
czasu to trwało, ale kiedy się obudził, we Wrzeszczącej Chacie nikogo już nie
było.
- Hermiona – szepnął przerażony wstając i pobiegł tunelem do
wyjścia. Widząc Harrego zebrała się w nim złość.
- Potter, co to miało być? Atak na nauczyciela? – warknął.
Zdezorientował go wystraszony wzrok uczniów, który nie był jednak skierowany na
niego. Słysząc ryk za sobą, odwrócił się szybko i instynktownie zasłonił sobą
gryfonów. Wilkołak zbliżał się do nich, kiedy Syriusz pod postacią psa rzucił
się na niego. Wszystko potoczyło się szybko. Potter odbiegł zza Severusa, zanim
ten zdołał go zatrzymać. Wiedział, że powinien za nim pobiec. Nie tylko ze
względu na obietnicę złożoną Dumbledorowi, ale na sam fakt, że jego uczeń
pobiegł wprost do paszczy lwa. On jednak został z Hermioną i Ronem, odwracając
się do nich szybko.
- Nic wam nie jest? – warknął, nie patrząc jednak na młodego
Wesleya, tylko na Hermionę. Pokręciła głową, nie będąc w stanie nic powiedzieć.
Miał ochotę ją przytulić, pocieszyć. Zamiast tego spojrzał na jęczącego
Weasleya.
- Moja noga – powiedział skrzywiony. Na twarzy Severusa
pojawiła się irytacja, która idealnie zamaskowała jego troskę i ulgę, że jego
małej córeczce nic nie jest.
Rok 1994, Hogwart
Jego mała córeczka dorastała. Nie była już dziewczynką,
stawała się młodą kobietą. Dlatego, kiedy usłyszał, że ma partnera na bal nie
zdziwiło go to. Zasługiwała na dobrego chłopca. Dopiero, kiedy dowiedział się,
że idzie z Victorem Krumem wezbrała w nim złość. Był cztery lata starszy od
jego córki! Nie mógł patrzeć na to spokojnie. Chciał zniszczyć jej bal, dla jej
własnego dobra. Ale kiedy zobaczył, jak dobrze się bawi, zrezygnował. Wyglądała
pięknie.
- Jak Lily –
pomyślał nie mogąc oderwać od niej wzroku. Był z niej dumny. Tym razem nie
zdołał powstrzymać delikatnego uśmiechu, którego nikt nie dostrzegł zajęty
zabawą.
Rok 1996, Hogwart
Polecenie Dumbledora przekreśliło jego szansę na odzyskanie
względów córki. Teraz już nigdy nie mógł wyznać jej prawdy. Bo co by to dało?
Sprawiłby jej tylko cierpienie, wyjawiając, że jej ojcem jest morderca samego
Albusa Dumbledora. Kiedy miał rzucić klątwę uśmiercającą zawahał się. Przed
oczami stanęła mu uśmiechnięta Hermiona, która broni go przed przyjaciółmi. Co
prawda jako nauczyciela, ale i tak go szanowała i ceniła. Teraz miał to
wszystko stracić.
- Severusie… Proszę –
powiedział cicho Dumbledore. Severus skrzywił się odpędzając od siebie
niechciane myśli. Złożył Przysięgę Wieczystą nie tylko Albusowi, ale też
Narcyzie. Musiał dokończyć dzieło Malfoya. Wolał żyć z wiedzą, że córka go
nienawidzi, ale chronić ją, gdy nadejdzie czas Ostatecznej Bitwy.
- Avada Kedavra! – krzyknął bez zawahania, przekreślając tym
samym cały podziw i szacunek jego córki względem niego.
Rok 1997, Hogwart
Przekazał swoje wspomnienia Potterowi. Wierzył, że przekaże
Hermionie kim dla niej był. On sam już nie zdążył. Umarł chroniąc nie tylko
Harrego, Hermionę, ale również cały czarodziejski świat. Wielu miało go za
zdrajcę, podczas gdy w rzeczywistości był prawdziwym bohaterem.
- Nie mogę uwierzyć, że Snape był jednak po naszej stronie –
powiedziała Hermiona zmęczona po bitwie, słuchając opowieści Harrego. Nie
spełnił ostatniej woli Severusa. Nie wyjawił Hermionie czyją naprawdę była
córką.
- Tak, był bohaterem – szepnął patrząc na swoją siostrę.
Miał wyrzuty sumienia nie spełniając ostatniej woli człowieka, który nie raz
uratował mu życie. Ale tu chodziło o coś więcej niż Snape. Wyjawiając ten
sekret zniszczyłby reputacje swojej matki, Hermiona dowiedziałaby się, że całe
życie żyła w kłamstwie. Do tej pory spoczywała na nim odpowiedzialność za całą
czarodziejską społeczność. Teraz na swych barkach niósł ciężar o wiele gorszy..
W końcu zaczęłaś pisać zaimki z małej litery - dziękuję! O ile mogłam znieść Twój poprzedni zapis, tak o wiele łatwiej się teraz czyta. :) Jednak jeden akapit aż razi po oczach z ilości powtórzeń: "Lord Voldemort, ich Czarny Pan, uczył ich Czarnej Magii o jakiej w życiu nie słyszał." Nie brzmi to za ciekawie, szczególnie, że później występuje jeszcze czarna peleryna. Radziłabym ci zmienić na: Lord Voldemort, ich dowódca (wcześniej użyłaś już słowa "pan"), uczył ich magii, o jakiej w życiu nie słyszał.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że pomysł jest oryginalny... Spotkałam się już z opowiadaniami, gdzie Hermiona jest córką Snape'a, ale nigdy jej matką nie była Lily.
Uważam, że treść jest ciekawsza niż w poprzednich miniaturkach.
PS Ty chyba naprawdę nie lubisz panny Evans/ pani Potter, co? ;p
Hmm, oryginalnie :)
OdpowiedzUsuńKocham Seva i Hermionę, Lily nie lubię, ale nieważne. Miniaturka świetna, szybko się czyta ;) Zapada w pamięć.
Nie spodobała mi się postawa Harry'ego na końcu. Przełożył opinie matki - ZMARŁEJ MATKI - nad "Szczęściem" Hermiony, nad poznaniem prawdy. Zasługiwała na to, a Sev zaufał Potterowi i wierzył, że on powie Hermionie. No cóż.. szkoda. Mam nadzieję, że napiszesz kiedyś i ona będzie wiedziała kto jest jej PRAWDZIWYM ojcem, albo przynajmniej się dowie.
No nic, naprawdę świetnie i z niecierpliwością czekam na następną!
Pozdrawiam, Bellatrix
Cudowny rozdział. I strasznie rozczulajacy. To było... Po prostu piękne, ale... Harry'emu, to bym chyba łeb urwała. Jak on mógł? No jak? A tak strasznie chciałam, by Miona dowiedziała się o tym, kim jest jej ojciec. Pewnie dużo by to zmieniło w ich relacjach. Zresztą mażyłam o ich rozmowie, gdyby Hermi się o tym dowiedziała.
OdpowiedzUsuńA... No i jeszcze duży plus za to, że napisałaś, że Hermiona jest starsza od Harry'ego o rok. Wiele osób albo o tym nie wie, albo ignoruje ten fakt, jednak nie zmieni to tego, że ona mimo wszystko jest starsza.
Pozdrawiam
TessaAn
Miniaturka cudowna jak zawsze i do tego taka ściskająca za serce, nie lubię smutnych zakończeń, ale takie życie :< wiem, wiem, późno biorę się za komentowanie, ale lepiej późno niż wcale...powiedźmy xd
OdpowiedzUsuń