Zapraszam do czytania :)
__________
Patrzyła na nagrobek z takim samym bólem jak przez ostatni
rok. Rok. Tyle czasu minęło od śmierci jej męża, a ból nie zelżał nawet w
najmniejszym stopniu. Jedyne co się zmieniło to to, że nie płakała. Zwyczajnie
wylała już wszystkie łzy. Wraz z jego śmiercią, umarła i ona. Nie żyła,
egzystowała. Wstała rano, jadła śniadanie, szła do pracy, gdzie przebywała do
wieczora, a potem przychodziła tutaj. Mówiła o swoim dniu, wiedząc, że on i tak
jej nie usłyszy. Jego już nie było, a ona jedyne czego pragnęła to dołączyć do
niego.
- Draco – wyszeptała cicho, kucając przy nagrobku i
dotykając zdjęcia, które widniało na tablicy. Uśmiechnięty, szczęśliwy. Zdjęcie
z ich pierwszej rocznicy ślubu. Dzień później zginął na misji, trafiony avadą
przez śmierciożerce, którego ścigał. Draco został aurorem, chcąc odkupić swoje
winy. Był na tropie jednego ze śmierciożerców, którzy umknęli Ministerstwu.
Śmiał się, że to nic takiego. Następny do kolekcji złapanych przez
niezwyciężonego Dracona Malfoya.
- Znowu przyszłaś – nie poruszyła się słysząc znajomy głos
za plecami. Ojciec jej męża, Lucjusz Malfoy. Był przeciwny małżeństwu syna z
mugolaczką, ale ze względu na syna, dbał o nią od chwili jego śmierci.
- Przychodzę tu codziennie Lucjuszu – powiedziała grobowym
tonem, wstając i odwracając się do mężczyzny. Te same platynowe włosy, jak jej
ukochanego. Te same szare oczy, jak u jej męża. Ale to nie był on.
- Powinnaś ograniczyć te wizyty i zacząć ponownie żyć –
powiedział podchodząc do niej i położył świeże kwiaty na grobie syna.
- Umarłam razem z nim. Hermiony Granger, którą znał świat,
już nie ma – powiedziała cicho, patrząc na lilie, które położył Lucjusz. Jej
oczy pociemniały, a przed oczami stanęła twarz uśmiechniętego Dracona.
„- Draco nie jestem
nawet w ciąży, a tu już wybierasz imię dla dziecka – zaśmiała się patrząc na
mężczyznę, który przeglądał Księgę Imion.
- Ale będzie pani,
pani Malfoy! Już ja się o to postaram… Znalazłem! Idealne imię dla dziewczynki
– powiedział z uśmiechem wstając i pokazując jej imię oraz jego znaczenie.
- Liliana? Dlaczego
właśnie to? – zapytała zdziwiona patrząc na niego.
- Bo wiem, że
uwielbiasz lilie – uśmiechnął się delikatnie, po czym złożył czuły pocałunek na
jej czole”
- Dracon Malfoy umarł, ale Hermiona Granger żyje i powinna
zacząć normalnie żyć – powiedział patrząc na nią i teleportował się. Hermiona
spojrzała na nagrobek szepcząc ciche wyznanie miłości, po czym wyszła z
cmentarza wiedząc, że jutro zawita tu ponownie.
******
„- Dlaczego chcesz się
umówić Malfoy? My się nigdy nie lubiliśmy – powiedziała Hermiona patrząc
sceptycznie na młodego mężczyznę.
- Od ukończenia szkoły
minęły dwa lata. Zmieniłem się, stałem się aurorem. Chcę wynagrodzić ludziom
to, co robiłem. Łącznie z tobą. To tylko kawa, nie proszę cię, żebyś za mnie
wyszła Hermiona – uśmiechnął się. Hermiona zmieszała się widząc dołeczki w jego
policzkach. Nigdy w szkole nie uśmiechał się szczerze, więc nigdy ich nie
zauważała.
- Powiedziałeś do mnie
po imieniu – powiedziała zaskoczona.
- Przyzwyczajaj się.
Od teraz tylko tak się będę do ciebie zwracał – zaśmiał się widząc jej
zaskoczenie.
- Jedna kawa –
powiedziała rumieniąc się. Onieśmielał ją, co nigdy wcześniej się nie zdarzało.
- Jedna kawa –
potwierdził. Ale na jednej kawie się nie skończył”
Obudziła się zlana potem. Ich pierwsze spotkanie, po
zakończeniu szkoły, które zapoczątkowało ich przyjaźń, a następnie miłość.
Wstała szybko i udała się do łazienki. Dzisiaj miała wolne, co oznaczało
sprzątanie domu, który i tak był nieskazitelnie czysty, bo rzadko w nim bywała.
Ubrała się w dres i zeszła na dół zaczesując włosy w kitkę. Przystanęła w
wejściu do kuchni, przyglądając się swojemu byłemu teściowi.
- Co pan tutaj robi? – zapytała zaciskając dłonie w pięści.
- Gotuję. Powinnaś czuć się zaszczycona. Zwykle zlecam to
skrzatom, ale Draco wspominał, że nie lubisz, kiedy się je wykorzystuje.
Zapamiętałem – powiedział podając jajecznicę na stół.
- Skąd ma pan kluczę? – warknęła siadając przy stole. Usiadł
naprzeciw niej zabierając się za jedzenie.
- Draco mi dał zapasowy klucz, kiedy się tu wprowadziliście.
Jedz – powiedział. Nie miała siły się kłócić, więc wzięła się za jedzenie.
Spojrzała na niego znad talerza.
- To jest ohydne – westchnęła odsuwając od siebie talerz.
Skrzywił się wypluwając jajecznicę w serwetkę.
- Gotowałem po raz pierwszy – powiedział niezadowolony.
- Tak i ci nie wyszło. Ja zrobię jajecznicę – powiedziała
wstając, wzięła talerze, opróżniła się, po czym sama zaczęła przygotowywać
śniadanie. Lucjusz przyglądał się jej zamyślony.
- Nie dziwię się, że Draco się w tobie zakochał. Przyznaję
się, że nie starałem się cie poznać, za co przepraszam – powiedział. Nie
odwróciła się do niego, szybciej krojąc kiełbasę.
- Przestań – szepnęła nie chcąc tego słuchać.
- Gdybym wiedział jaka jesteś wcześniej, nie starałbym się
utrudniać wam życia. Draco starał się przemówić mi do rozumu, ale byłem ślepy i
głuchy na jego argumenty. Teraz żałuję – ciągnął udając, że nie słyszy jej
prośby.
- Przestań – szepnęła ponownie, łamiącym się głosem.
- Cieszę się, że przed śmiercią zaznał prawdziwej miłości.
Uczyniłaś go szczęśliwym tak, jak nigdy w życiu nie był – powiedział
przyglądając się jej.
- Dość! – krzyknęła wbijając nóż w deskę do krojenie i
odwróciła się do niego cała roztrzęsiona – Dlaczego mi to robisz?! Dlaczego nie
zostawisz mnie w spokoju?! Chcę tylko umrzeć! W spokoju doczekać chwili, w
której dołączę do niego! Już dawno bym się zabiła, gdyby nie to, że Draco z
pewnością by tego nie chciał! – wrzasnęła przypominając sobie słowa Draco.
„Leżeli wtuleni w
siebie po swojej pierwszej wspólnej nocy. Gładziła delikatnie dłonią jego
mroczny znak, przyglądając się mu zamyślona.
- Podziwiam cię. Tyle
przeszedłeś – szepnęła cicho.
- Jak my wszyscy
kochanie – powiedział uśmiechając się do niej.
- Tak, ale wiele osób
się załamało po wojnie, a ty zostałeś aurorem i ułożyłeś sobie życie. Zmieniłeś
się – powiedziała całując go w piętno, na które skazał się w wieku szesnastu
lat.
- Nie było to proste.
Po wojnie byłem załamany. Chciałem odebrać sobie życie – powiedział. Zadrżała w
jego ramionach na myśl, że mogłoby go zabraknąć – Ale to byłoby za proste.
Wyjście dla tchórzy. A ja nie chciałem nim być. Chciałem być jak ty – przyznał.
- Jak ja? – zmieszała
się patrząc na niego. Zaśmiał się cicho, kiwając głową.
- Tak. Podziwiam cię
od dawna. Już od piątej klasy mi się podobasz. I w końcu Cię zdobyłem –
zamruczał jej do ucha błądząc nosem po jej szyi. Zaśmiała się chowając w jego
ramionach.
- Draco to łaskocze! –
poskarżyła się rozbawiona chowając w jego ramionach. Zaśmiał się głośno, tuląc
ją do siebie mocno.
- Moja odważna lwica –
szepnął jej do ucha z czułością”
Patrzył jak się uspokaja i wstał ze swojego miejsca, po czym
bez słowa przyciągnął ją do siebie i przytulił. Rozpłakała się szlochając i
mocząc mu łzami koszulę. Wtuliła się w niego potrzebując czyjejś bliskości.
Pogłaskał ją po plecach, chcąc ją uspokoić.
- Wiesz, że on by tego nie chciał? Nie chciałby, żebyś tak
egzystowała. Musisz zacząć żyć – powiedział cicho. Pokręciła głową odsuwając
się od niego załamana.
- Nie wiem czy potrafię – szepnęła szczerze. Starł kciukami
łzy z jej policzków.
- Pomogę ci – obiecał. Uśmiechnęła się z trudem. Nie był to
szczery, wesoły uśmiech, ale był to dobry początek.
******
Wzięła urlop w pracy i wyjechała razem z Lucjuszem, który
stwierdził, że zdecydowanie przyda jej się zmiana otoczenia. Nie protestowała.
W każdym pomieszczeniu domu, czuć było obecność Draco. Z początku było to
pocieszające, jednak teraz tylko przysparzało ból.
- To tutaj? – zapytała rozglądając się po plaży.
- Tak, letnia rezydencja Malfoyów – powiedział Lucjusz
wskazując na okazałą willę. Uśmiechnęła się krzywo widząc to.
- Miły domek na wakacje – zakpiła.
- Powinnaś zobaczyć „domek” w górach – powiedział z chytrym
uśmiechem. Zagryzła wargę, aby się nie zaśmiać. Lucjusz widząc to położył ich
bagaże na ganku i złapał ją za podbródek zmuszając do wypuszczenia wargi.
- Śmiech to nie zbrodnia – powiedział spokojnym, kojącym
tonem. Odprężyła się kiwając głową.
- To wydaje się po prostu za wcześnie – powiedziała
uciekając wzrokiem.
- Ale tak nie jest – zapewnił uśmiechając się. Odetchnęła i
uśmiechnęła się słabo. Wziął bagaże i wszedł z nią do środka stawiając je przy
drzwiach.
- Ładnie tu – powiedziała wchodząc za nim i rozglądając się.
- Tu z pewnością odpoczniesz. Kiedy wrócisz do domu będziesz
mogła zacząć wszystko od nowa – zapewnił.
- To przerażające – westchnęła siadając w salonie.
- Rozumiem cie. Czułem się podobnie po rozwodzie z Narcyzą –
powiedział siadając naprzeciw niej. Zawahała się patrząc na niego.
- Draco wspominał, że się wam nie układało. I, że oddzielnie
z pewnością poczujecie co to znaczy być szczęśliwym, ponieważ razem nie
czuliście radości – powiedziała niepewnie. Lucjusz uśmiechnął się smutno.
- Tak, Draco miał rację. Mój ślub z Narcyzą był zaplanowany
przez naszych rodziców. Nigdy jednak nie żałowałem. Kiedy urodził się Draco
staraliśmy się stworzyć prawdziwą rodzinę i udało się. Gorzej było, gdy nasz
syn dorósł, a mnie i Narcyzę już nic nie trzymało razem. Musiałem zacząć
wszystko od nowa, ale udało mi się. Draco mi pomógł, a ja pomogę tobie –
powiedział. Uśmiechnęła się z wdzięcznością słysząc to.
- Jestem ci naprawdę wdzięczna, ale nie wiem czy to się uda
– przyznała. Zaśmiał się słysząc to.
- Wszystko jest możliwe, wierz mi – powiedział z uśmiechem i
poszedł zanieść ich bagaże do pokoi.
******
„- Musisz iść akurat
ty? – zapytała zmartwiona patrząc na męża.
- Kochanie to moja
sprawa, tropię tego śmierciożerce od trzech miesięcy – powiedział tuląc ją
mocno.
- Wiem, ale się
martwię. Nie wiem co bym zrobiła, gdybyś… - zacięła się wtulając w niego mocno.
Zaśmiał się całując ją w czoło.
- Wyszłaś za
niezwyciężonego Dracona Malfoya. Mnie nic nie pokona – powiedział rozbawiony.
Widząc jednak, że wciąż się martwi, uśmiechnął się ciepło, opierając swoje
czoło o jej. Spojrzał jej w oczy, głaszcząc delikatnie dłonią jej policzek.
- Jak złapię tego
śmierciożerce, wezmę wolne. Wyjedziemy gdzieś na parę dni. Co powiesz na plaże?
– zapytał z łobuzerskim uśmiechem. Zaśmiała się całując go.
- Rocznice mieliśmy
wczoraj, a chcesz wyjeżdżać teraz? – zapytała z uśmiechem. Wzruszył ramionami
zadowolony.
- To będzie drugi
miesiąc miodowy. Wyjedziemy nad morze, tylko ty i ja – obiecał całując ją po
twarzy.
- Ok., przekonałeś
mnie – uśmiechnęła się delikatnie kiedy natrafił na jej usta i złożył na nich
czuły pocałunek.
- Kocham cię – szepnął
z czułość i wyszedł. Nie wiedziała, że wtedy ostatni raz widziała go żywego”
Obudziła się patrząc w sufit zamyślona. Przed snami nie
udało jej się uciec. Nawiedzały ją każdej nocy. Spojrzała na zegarek, który
wskazywał punkt piątą rano. Wstała i udała się do łazienki. Po zrobieniu
porannych czynności, ubrana zeszła na dół i wzięła się za robienie śniadania.
- Co tak wcześnie? – zapytał Lucjusz wchodząc do kuchni.
- Nie mogłam spać. Mam nadzieję, że lubisz gofry –
powiedziała stawiając je na stół.
- Bardzo – powiedział od razu siadając i biorąc się za
jedzenie.
- Jakie plany na dziś? – zapytała siadając przy stole i
skubiąc jednego gofra.
- Z pewnością nie będziemy siedzieć w domu. Przejdziemy się
po plaży, odwiedzimy tutejsze miasteczko – powiedział zadowolony.
- Brzmi ciekawie – uśmiechnęła się. Lucjusz widząc jej
uśmiech, również się delikatnie uśmiechnął. Widać było, że wracała do normy.
Była przed nią długa droga, ale był pewny, że da sobie radę. A on będzie przy
niej trwać.
******
Spędziła cudowny dzień na spacerze po plaży i zwiedzaniu
miasteczka. Zachwycała się architekturą i historią miasta. Biegała od stoiska
do stoiska z pamiątkami, kupując drobiazgi dla przyjaciół. Dawno nie miała tak
udanego dnia.
- Które wolisz? – zapytała z uśmiechem pokazując Lucjuszowi
niebieski i czerwony brelok z napisem miasteczka.
- Niebieską. Nie rozumiem po co to w ogóle kupujesz?
Przecież i tak nikt nic z tym nie zrobi – powiedział zdziwiony. Zaśmiała się
powstrzymując odruch przygryzienia wargi i zapłaciła za pamiątki.
- Na wakacjach zawsze kupuje się bibeloty, których się nie
używa. Tak już po prostu jest. Wszystkie te stoiska kuszą, chcesz kupić jak
najwięcej, robisz to, a gdy wracasz to nie masz co z nimi robić. Ale lubię to –
przyznała z uśmiechem i podała mu niebieski breloczek – Dla ciebie – dodała
zadowolona. Wziął zdezorientowany pamiątkę i spojrzał na Hermionę.
- Nie musiałaś – powiedział zdziwiony.
- Lucjuszu robisz dla mnie więcej niż ktokolwiek inny. To
tylko drobiazg – uśmiechnęła się ciepło. Oddał uśmiech i schował breloczek do
kieszeni.
- Dziękuje – powiedział całując ją w czoło. Zesztywniała
czując to. Tym gestem zawsze raczył ją Draco – Wszystko w porządku? -zapytał widząc to. Chciała zaprzeczyć, ale
zdała sobie sprawę, że nie odczuwa chęci rozpłakania się, ból w sercu nie był
tak uciążliwy jak zawsze.
- Nie, wszystko jest w porządku – szepnęła, szczerze tym
zdziwiona. Lucjusz uśmiechnął się łapiąc ją za dłoń i pociągnął ją do
następnego stoiska.
******
Z zaciekawieniem słuchał jej opowieści, z fascynacją
przyglądał się jak odchyla głowę do tyłu śmiejąc się z jego żartów. Po jego
ciele przebiegały dreszcze ekscytacji, gdy dotykała jego ramienia, lub łapała
jego dłoń. Odczuwał niesamowity smutek i pustkę, gdy wychodziła z pokoju. Nie
powinien się tak czuć. Nie powinien w to brnąć. Była żoną jego zmarłego syna,
rozpaczała po jego stracie. Ale każdy jej czuły uśmiech, każde jej spojrzenie,
wprawiało jego serce w szaleńczy galop.
Nie myślała, że jeszcze kiedyś się tak poczuje. Nie zdawała
sobie sprawy, że możliwe jest pokochanie kogoś, gdy już raz przeżywało się tak
silną miłość. Ale z dnia na dzień jej relacja z Lucjuszem zacieśniała się. Z
dnia na dzień stawali się sobie bliżsi, a ona wyczekiwała momentu, w którym
mogła dotknąć jego dłoni czy poczuć jego zapach. Miała wyrzuty sumienia, nie
powinna się tak czuć. Ale to było silniejsze od niej.
******
„- O co się złościsz?!
Draco, ja byłam w pracy! – powiedziała wściekła patrząc na swojego chłopaka.
Zamieszkali ze sobą miesiąc temu i zwykle wracała o tej samej porze, dziś
jednak musiała zostać do późna.
- Złoszczę się, bo
mnie nie powiadomiłaś! – krzyknął zły.
- Nie wiedziałam, że
muszę! To, że jesteśmy razem i razem mieszkamy, nie znaczy, że muszę ci się
spowiadać z każdego mojego kroku – powiedziała ostro.
- Miona nie
pomyślałaś, że zamartwiałem się przez te cztery godziny?! – krzyknął. Zamilkła
zaskoczona patrząc na niego.
- Martwiłeś się o
mnie? – zapytała zdziwiona. Odetchnął uspokajając się i uśmiechnął się
podchodząc do niej.
- Oczywiście, że tak.
Jak mogłaś pomyśleć, że mogłoby być inaczej? – zapytał tuląc ją mocno do
siebie. Zatopił twarz w jej włosy wdychając ich zapach.
- Bardzo cię kocham –
uśmiechnęła się słysząc to, zawsze to robił.
- A ja ciebie. Tylko
następnym razem wyślij sowę – poprosił.
- Obiecuję –
przyrzekła zamykając oczy i słuchając bicia jego serca”
Siódma rano. Wstała nie zwlekając i starając się nie myśleć
o śnie z dzisiejszej nocy. Ich pierwsza kłótnia. Po uszykowaniu się i zjedzeniu
śniadania, teleportowała się na cmentarz. Nie była tu od miesiąca. Dopiero
wczoraj wróciła z Lucjuszem, ale była zbyt zmęczona, aby tu przyjść. Przysiadła
na ławce, patrząc jak zwykle na zdjęcie Dracona, na nagrobku.
- Nigdy do ciebie nie mówiłam będąc tutaj. Przychodziłam,
patrzyłam się na twoje zdjęcie, a przecież mogłam to samo robić w domu –
uśmiechnęła się słabo – Draco.. Byłeś i jesteś miłością mojego życia. Nigdy nie
przestanę cię kochać. Ale… Czy to źle, jeśli moje serce zabiło dla jeszcze
kogoś? Czy to źle jeśli poczułam się szczęśliwa przy innym mężczyźnie? –
zapytała ze łzami w oczach. Odpowiedziała jej cisza, a uśmiechnięte zdjęcie
Dracona było dla niej, jak sztylet w serce – Zakochałam się w twoim ojcu. Nie
wiem jak to się stało. Nie wiem co byś na to powiedział – szlochała ukrywając
twarz w dłoniach – Tak bardzo bym chciała, abyś tu był. Abym nigdy nie poczuła
miłości do kogoś innego niż ty – szepnęła wstając – Ale nie mogę żyć
przeszłością. Kiedyś na pewno znowu będziemy razem. Ale póki co zostałam tu
sama i nie mogę jeszcze do ciebie dołączyć. Lucjusz jest przy mnie, może mnie
przytulić, pocieszyć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Kocham cię i to się
nigdy nie zmieni, zapamiętaj to, proszę –poprosiła cicho i odeszła. Zza drzewa
wyszedł Lucjusz patrząc za odchodzącą kobietą. Teleportował się tu, aby
odwiedzić grób syna, ale widząc Hermionę, nie chciał jej przeszkadzać. Słyszał
każde jej słowo.
- Nie byłem dobrym ojcem. I teraz nie jestem lepszym,
zakochując się w twojej żonie Draconie – powiedział cicho, podchodząc do
nagrobka syna i kładąc na nim lilie – Mówiłeś, że to jej ulubione kwiaty.
Zapamiętałem. Wiem, że ją kochałeś i mam nadzieję, że odczujesz to jako cząstka
niej przy tobie. Ona nigdy o tobie nie zapomni. Wiem, że mnie kocha, widziałem
to w jej oczach. Ja pokochałem ją. I nie przeszkadza mi, że w jej sercu jest
dwóch mężczyzn. Nie przeszkadza mi, że po śmierci będzie z tobą. Proszę cię
tylko o wybaczenie tych chwil, które pragnę spędzić z nią do czasu, aż
nadejdzie moment waszego spotkania – szepnął i odwrócił się ruszając biegiem w
stronę wyjścia z cmentarza. Zauważył ją wychodzącą przez bramę.
- Hermiona! – krzyknął. Odwróciła się patrząc na niego
zdziwiona – Słyszałem co mówiłaś nad grobem Draco – powiedział zdyszany
dobiegając do niej. Odwróciła głowę bojąc się spojrzeć mu w oczy.
- Nie musisz czuć się winny, nie zachęcałeś mnie. To ja
jestem głupia zakochując się w nieosiągalnym mężczyźnie – powiedziała cicho.
- Kto powiedział, że jest nieosiągalny? – zapytał podchodząc
do niej bliżej. Spojrzała mu zdziwiona w oczy, a ona uśmiechnął się
przyciągając ją do siebie i całując ją delikatnie.
- Myślałam, że nie zechcesz… - szepnęła oddając pocałunek.
Pokręcił głową tuląc ją mocno do piersi.
- Wiem, że nie będę jedynym mężczyzną, którego kochasz, ale
to mi nie przeszkadza. To co łączyło ciebie i Dracona było wyjątkowe. Ale nas
też połączyło coś niesamowitego. Nie chcę tego zaprzepaścić. Proszę cię tylko o
szansę – powiedział z nadzieją. Uśmiechnęła się skinając głową ze łzami w
oczach. Tylko razem były to jednak łzy szczęścia.
Nie jestem przyzwyczajona do miłego Lucjusza Malfoy'a a tu proszę. Ciekawa miniaturka :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę! Pozdrawiam
VerdeLemon
dramione-zaufaj-mi.blogspot.com
Coś ty się tak uwzięła na pairingi, za którymi nie przepadam? Poza tym, to nie było "coś naprawdę krótkiego" po prostu zwykle piszesz długaśne miniaturki, a ta jest od nich krótsza :P
OdpowiedzUsuńA tak na serio... Nie będę się czepiać treści miniaturki, bo jest w porządku :) Muszę jednak przyznać, że źle dobrałaś bohaterów. Nie wiem, może to tylko moje zdanie, ale Lucjusz Malfoy nie wydaje mi się uroczy, troskliwy i czuły. Gdy widzę Lucmione, to na myśl przychodzą mi mroczne teksty (albo erotyka...)
Podsumowując, pomysł - fajnie, ale twój blond arystokrata nie przypadł mi do gustu.
Pozdrawiam, Monemi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm...w pierwszej chwili widząc że to Lucmione + Dramione pomyślałam, że to będzie coś mega pokręconego i zwariowanego, a tutaj poszę, miłe zaskoczenie. Znaczy, nie do końca miłe bo nadal ubolewam nad śmiercią Draco, ale tak czy inaczej - Lucmione, a ostatnio zaczynam myśleć że przeczytałam wszystkie w języku polskim xD Miniaturka w sumie nie jest też zbyt krótka, bo zawsze piszesz naprawdę długie (a za każdym razem zastanawiam się "jak jej się to udało?") Także...miniaturka moim zdaniem, udana jak każda inna :P
UsuńTa miniaturka była bardzo smutna
OdpowiedzUsuń